Pierwszy raz film zobaczyłem przypadkiem w TVN, a było to jakoś w roku 1997 lub 1998. Pamiętam, że miałem się uczyć do ważnego sprawdzianu z biologii, ale do obejrzenia namówił mnie kumpel, zresztą fan ulicznego kosza (nie lubię określenia "streetball";)). No i nie żałowałem ani przez chwilę, bo film ten idealnie trafił w mój gust. Oprócz świetnych scen koszykówki, było w nim dużo trafiającego do mnie dowcipu, na co duży wpływ miało tłumaczenie tekstu, jakie wtedy zaprezentowało TVN (w następnych projekcjach w tej stacji teksty już były wyraźnie zmienione, a przez to gorsze).