Jak na telewizyjna produkcje nie bylo tak zle.
Zwlaszcza poczatek, pierwsze 30min prezentowalo sie naprawde wybornie.
Na oko 30letni mezczyzna, wciaz studiujacy i poszerzajacy swoja wiedze (prawdziwy omnibus) idzie do swojej pierwszej pracy, w bilbiotece. Czy raczej powiniemen napisac Biliotece, w ktorej najwyzsza funcja bibliotekarza pelniona jest od kilku tysiecy lat (zapoczatkowana jeszcze w Alexandrii).
Oczywiscie w podziemiach znajduje sie mnostwo artekaktow (Swiety Graal, Arka przymierza etc) i nasz bohater jest w siodmym niebie. Troche go martwi, ze po pierwszym dniu musi udac sie w niebezpieczna misje znalezienia Wloczni Przeznaczenia ("Wolfenstein" sie klania ;) ale przeciez wiadomo, ze z pomoca tylez pieknej, co niebezpiecznej kobiety sobie poradzi.
Niestety w tym momencie widac jak niski film mial budzet. Sceny w dorzeczu Amazonki krecone w jakis parku botanicznym, co chwila kiepskiej jakosci f/x, a wnetrza piramid krecone na blueboxie. Eh gdyby ten film kosztowal 100mln$ moglby porzadzic. Wprawdzie pomijajac im dalej, tym coraz bardziej naiwna fabule i mnostwo niescislosci, ogolnie jest calkiem ok. Widac ze zrealizowany z przymrozeniem oka i sporo nawiazan do filmow, ba nawet doslownych cytatow (np. z "Indiany Jonesa i Ostatniej Krucjaty" czy "Poszukiwaczy zaginionej arki" - choc w drugim przypadku to niezly zart ;) czy tez gier (wylatujace z nienacka strzaly i wahadla pomiedzy ktorymi trzeba przejsc w odpowiednim momencie to zywcem wyjete jak z jakiegos etapu "Tomb Raidera"). Grajacy glowna role Noah Wyle zyskuje u widza sympatie, ale juz Kyle MacLachlan jako glowny czarny charakter raczej smieszy niz przeraza. Ale jak juz pisalem film jest bardzo wylewny, a zamierzone (czy tez nie) scenki komediowe potrafia rozbawic. Takie polaczenie "Indy Jonesa" i "Skarbu narodow" jak chyba pisalo na okladce. Bardzo smieszne, bardzo glupie i bardzo tanie. Ale ile w tym uroku ;)