Uwielbiam go, najbardziej scenę erotyczną, między Colette a Billim, która symbolizuje zbliżenie chyba najbliższe z możliwych, zachowuje przy tym nietykalność. Naprawdę jest niesamowita, tak jak scena rzucania nożami w "Dziewczynie na moście", również z Vanessą. Zawsze na niej płacze.
A opis to nie wiem, jakiś śmiech na sali...