Jestem pod wrazeniem roli Daniela Olbrychskiego. Jego sugestywne komendy „Fire, fire!” nadaly dramaturgii temu filmowi. W sumie więcej mu pozwolono zagrac w filmie „Salt”, a prawdziwy kunszt pokazal w produkcji „Biedronki”.
Tak naprawdę to film jest o mnichu Marku. Nawet nie jest taki zly, gdyby nie przeklamania. Turków było 140 tys, a nie 300 tys jak mowi się o tym w filmie, wojsk sprzymierzonych pod wodza Sobieskiego, było 70 tys. a nie 50 tys. W tym samych wojsk, które nadciagnely z Polski było 27 tys, a nie 20 tys.
No i ten tytul oryginalu „11 wrzesnia”, ze niby co? Nawiazanie do NY? Bitwa była 12 września. A watek polski, jak tez udzial polskich aktorow sladowy. Choc może warto uswiadomic sobie jak widzi się ta bitwe z europejskiej perspektywy, a nie polskiej, gdzie bitwa pod Wiedniem to najwiekszy sukces militarny Polski.
A wracajac jeszcze na chwile do filmu to bardzo zaszkodzily mu liczne komputerowe animacje. Polecam inny film z epoki, rosyjski „1612”. Jest naprawdę dobry, a efekty rewelacyjne.