Nie wiem jak to wyrazić, ale po prostu beznadziejny jest ten film (jako film). Szarpanina, kotłowanina i chaos - to nie tylko obraz tamtych wydarzeń, co beznadziejnie skrojony scenariusz i cała opowieść. Bohaterowie jacyś bezpłciowi, "fragmentaryczni". Poszczególne epizody jakby na siłę upchane obok siebie. Prawie bez związku i logiki. Koszmarnie się ten film ogląda.
A do tego wieje z niego tandetnym propagandowo-agitatorskim przesłaniem, z którego kompletnie nic nie wynika. Wszyscy wiemy, że Ameryka jest zła i w ogóle... i że ludzie wszędzie potrzebują pomocy bogatych, a lasy deszczowe i żółwie ochrony, ale po prostu żal mi się robi jak patrzę na to w jaki sposób zostało to przedstawione. Zamiast opowieści o czymś ważnym - wychodzi tandetna chała.
Jedyne co mną w jakiś sposób "ruszyło" to ten epizod z Elyy jak utraciła swoje dziecko. Ale nie za bardzo też wiem po co on w ogóle w tej historii był opowiedziany.