Mam bardzo sprzeczne uczucia względem tego filmu, bo z jednej strony nie jestem ślepy i
głuchy, aby nie widzieć i nie słyszeć rzeczy, które określiłbym jako "frazesy kina akcji".
Począwszy od prostolinijnej fabuły, która w żadnym miejscu nie zmusza widza do myślenia,
przez motywy, którymi kierują się bohaterowie (zabijam wampiry, bo bestialsko zabiły mi
rodzinę) skończywszy na fakcie, że film streszcza zdanie "KILL ALL THE VAMPIRES!" i
mógłbym tak długo jeszcze wymieniać, to bawiłem się przednio! Wesley Snipes w tym filmie
jest moim idolem. Kropka. Jak dla mnie to każda słabość tego filmu jest jednocześnie jego
mocną stroną. Widać, że efekty specjalne w postaci hektolitrów juchy (jak myśmy z kumplami
się tym jarali w podstawówce!), swoją drogą nie takie znowu najgorsze nie są w całości
dziełem bluescreenów. I ja to kupuje. Sorry, Dżejmsie Kameronie, ale wolę widzieć, że film jest
dziełem nie tylko grafików komputerowych, ale również sztabu innych gostków tworzących, te
zajebiście kiczowate, wampiryczne hieroglify w żywym materiale, które nadają całości
specyficznego klimatu. No i jeszcze to wszystko przy akompaniamencie muzyki techno! Dwa
piwka podczas filmu i cały następny dzień chodzisz napompowany, niemal jak po filmie z
Brucem Lee. 7/10