to cytat z filmu, swoiste japońskie haiku, które powtarza się parę razy. Obraz jest wielowymiarowy, można znaleźć w nim wiele treści, tematów do swoich własnych przemyśleń. Które wybierzemy, to tylko nasza subiektywna interpretacja lub wyobraźnia. Dla mnie chyba najważniejszą jest myśl, że tak naprawdę zdajemy sobie sprawę z wartości tego, co mamy, gdy to tracimy. W filmie tych "strat" jest kilka - wzrok, pamięć, zdrowie, bliską osobę.
Kawase pokazuje też jak bardzo subiektywny jest nasz obraz świata, odczytywanie znaczeń, interpretowanie zdarzeń, odczuwanie emocji. Tak naprawdę jakieś zdanie, stwierdzenie, może znaczyć coś innego dla każdego z nas. Mamy przecież inne doświadczenia, inne wspomnienia związane z daną sytuacją, miejscem czy uczuciem.
Może ten film niech będzie taką subtelną wskazówką, aby tak jednoznacznie nie negować innego od naszego odbioru filmu, innej jego interpretacji. Dajmy innym prawo do swojego odczuwania.
Bardzo inspirująca zachęta, jak zwykle u Ciebie. Dziś będzie na Tv Kultura....dawno nie oglądałam japońskiego 'wejrzenia' :)
Film wypełniony dobrą, głęboką wrażliwością. I uważnością! O stracie. Utracie tego, co najważniejsze. "Gdy trzeba się oderwać od tego, na czym najbardziej zależy, to nie do zniesienia". O spotkaniu z drugim człowiekiem, które może złagodzić ten ból. O tym, co daje fotografowanie i oglądanie filmów. I jeszcze złoty promień słońca. Piękne kadry. Złota godzina. Wyciszone, mądre kino. Odtrutka na kakofonię współczesnego, przebodźcowanego świata. U mnie film trafia do ulubionych.