Anna nie radzi sobie z erotycznymi upodobaniami męża. Rozwiązaniem problemów ma być jej spotkanie z psychoanalitykiem. Idzie na umówione spotkanie, ale myli drzwi. Przyjmuje ją William Faber, doradca podatkowy. Na początku nic nie wzbudza jego niepokoju, ponieważ sam prowadzi biuro, zaprasza klientów i pomaga im w finansowych problemach. Anna śpiesznie wyjawia mu swoje intymne tajemnice. William przejęty kłopotami nieznajomej i zaskoczony pomyłką, nie ma odwagi przerwać jej zwierzeń i wyjaśnić, że zaszło nieporozumienie. Poruszony zajściem, nie umie powstrzymać się od obcowania z piękną kobietą, która otwiera przed nim swoją duszę. William gubi się w wątpliwościach: dlaczego sam nie umie przerwać gry, kim jest Anna, czy zdoła jej pomóc, a może on sam potrzebuje pomocy? Przed następnym spotkaniem z Anną sam korzysta z porady psychiatry. Kobieta i mężczyzna coraz bardziej siebie potrzebują. Cotygodniowe spotkania w gabinecie stają się misterium, które budzi w nich wzajemną fascynację. Pewnego dnia Anna zorientuje się, że nie spotyka się z psychoanalitykiem. Nie ujawni jednak, że odkryła prawdziwą tożsamość Williama i dalej będzie udawać pacjentkę. Życie Anny i Williama nabiera nowego kolorytu. Oboje stopniowo kwestionują wyznawane dotychczas wartości. Odkrywają w sobie nieznane dotąd emocje, które ich przerażają, ciekawią i budzą pożądanie. Nawet mąż Anny, który był powodem jej załamania, nie będzie w stanie odwieść jej od tajemniczych schadzek z domniemanym lekarzem. William i Anna zaczynają patrzeć na życie z nowej perspektywy. Cały czas nie wiedzą jednak, dokąd zaprowadzi ich nowa, niezwykła znajomość.
Wywiad z Patricem Lecontem
Co skłoniło Pana, by reżyserować BLISKICH NIEZNAJOMYCH? Opowiadanie BILSCY NIEZNAJOMI Jerome’a Tonnerre’a dali mi do przeczytania producenci Alain Sarde i Christine Gozlan. Tekst był krótki, liczył jedynie 30 stron. Zafascynował mnie jednak główny wątek fabuły: drobna pomyłka i jej konsekwencje, które zmieniły życie dwójki bohaterów. Intuicyjnie czułem, że stworzę na podstawie tego opowiadania intrygujący film: połączenie thrillera, pasjonującej historii miłosnej i tajemniczej intrygi, w której prawda jest cały czas względna. Bardzo szybko zdecydowałem się rozpocząć pracę z Jeromem nad scenariuszem. Co najbardziej porusza Pana w tym filmie? Zadziwiające spotkanie nieznajomych. Dwie główne postacie odsłaniają się powoli, ewoluują. Szczególnie ciekawa jest rola Anny. Jest tajemnicza, niezrównoważona. Kiedy staje się przedmiotem manipulacji Williama, w nieuchwytny sposób sama zaczyna kontrolować ich relację. Wyzwaniem było ukazanie tego, co kryje się w najgłębszych zakamarkach kobiecej duszy. Czy jest nieszczęśliwa, czy tylko udaje kogoś, kto nie radzi sobie z małżeńskimi problemami? Czy jej życiu zagraża niebezpieczeństwo, czy to może ona zagraża mężczyźnie, którego myli z psychologiem? Jej postać przesycona jest tajemnicą. Od początku wiedziałem, że praca nad filmem, w którym jest tak wiele niedopowiedzeń, będzie ekscytującym przeżyciem. Czy podczas pracy nad scenariuszem wiedział już Pan, kogo obsadzi w rolach głównych? Kiedy pracowaliśmy z Jeromem nad ze scenariuszem, nie mieliśmy jeszcze planów związanych z obsadą. Oczywiście rozważaliśmy kilka kandydatur, ale wybór dwójki aktorów odsunęliśmy na później. Zdarza się, że konkretni aktorzy są źródłem inspiracji dla scenarzysty, ale w tym przypadku na pierwszym planie było stworzenie fascynującej opowieści. Dopiero po napisaniu scenariusza zastanawialiśmy się, którzy aktorzy wniosą najwięcej niepokoju w postacie Anny i Williama. Dlaczego Sandrine Bonnaire i Fabrice Luchini? Znam dobrze Sandrine Bonnaire. Wcześniej zagrała w moim filmie "Monsieur Hire" i czekałem na możliwość zaangażowania jej w moim kolejnym projekcie. Kiedy pokazałem jej gotowy scenariusz, szybko zaakceptowała rolę Anny. Dla Sandrine postać Anny stanowiła ogromne wyzwanie. Myślę, że praca nad złożoną rolą pozwoliła jej lepiej poznać siebie, odkryć nieznaną stronę własnej osobowości. W przypadku Fabrice’a Luchini było inaczej. Nie znałem go osobiście. Widziałem go w kilku filmach i sztukach teatralnych. Jego kandydaturę do roli Williama zaproponowali mi Alain Sarde i Christine Gozlan. Kilka prób na castingu przekonało mnie, że to dobry pomysł. Co jest niezwykłego w relacji filmowych bohaterów? Chciałem jak najlepiej ukazać połączenie dwóch charakterów, dwóch przeciwieństw. Główny bohater odsłania swoją delikatną i nieprzewidywalną naturę. Wydaje się, jakby jego świat stanął do góry nogami, kiedy nieznajoma kobieta opowiada mu o swoich problemach. Myślę, że właśnie to czyni BLISKICH NIEZNAJOMYCH thrillerem, którego przedmiotem są: tajemnica, niepewność, strach, wątpliwości – czyli emocje, których sami wielokrotnie zaznajemy w życiu. Chciałem ukazać moment, w którym między bohaterami rodzi się pożądanie, kiedy się w sobie zakochują i przeczuwają zbliżające się kłopoty. W filmie jest wiele dobrych drugoplanowych ról. Na uwagę zasługuje Michel Duchaussoy, który wcielił się w rolę prawdziwego psychiatry, doktora Monnier. Zagrał w moim wcześniejszym filmie "Wdowa Św. Piotra". Cenię również Anne Brochet, która wcieliła się w rolę Jeanne. Helene Surgere zagrała rolę Pani Mulon, oddanej sekretarki Williama. W filmie jest niczym jego matka. W rolę męża Anny wcielił się Gilbert Melki. Choć wystąpił tylko w dwóch scenach nada filmowi aurę grozy. Jego ekspresja jest ciemna, ale jednocześnie ukazuje delikatną strukturę duszy sfrustrowanego męża. Czy jest w filmie jakiś moment, który wyjątkowo utkwił Panu w pamięci? Trudno mi wskazać konkretną chwilę, która miałaby dla mnie szczególne znaczenie. Przede wszystkim miałem przyjemność pracować z naprawdę dobrymi aktorami. Kiedy reżyseruję film, mam poczucie bycia jedną z postaci, wirtualnym aktorem, naocznym świadkiem rozgrywającej się akcji. Kiedy krzyczę "cięcie", stoję twarzą w twarz z ludźmi, którzy kreują bohaterów, nowych ludzi. To niezwykle pasjonujący moment.
Wywiad z Sandrine Bonnaire
Jak doszło do obsadzenia Pani w roli Anny? Pewnego dnia w lipcu 2002 roku znalazłem w skrzynce list od Patrice’a Leconte’a. Natychmiast wiedziałam, że to od niego. Poznałam na kopercie jego charakter pisma i czerwony atrament, którego zawsze używa do korespondencji. Od czasu pracy nad filmem "Monsieur Hire" wdzieliśmy się kilka razy. Rozmawialiśmy o wspólnych planach, ale do naszej współpracy nie dochodziło. To świetny reżyser, byłam więc zachwycona, kiedy zaproponował mi główną rolę w swoim najnowszym filmie. Kiedy się spotkaliśmy, dał mi do przeczytania scenariusz. Nie miałam wątpliwości. Od razu chciałam zagrać Annę w BLISKICH NIEZNAJOMYCH. Doceniam przede wszystkim subtelność dialogów Jérôme’a Tonnerre’a. To dobrze wróżyło mojej roli. Nigdy wcześniej nie występowała Pani u boku Fabrice’a Luchini. Wiele opowiadała mi o nim moja siostra, autorka kostiumów, która pracowała przy pięciu filmach z jego udziałem. Wydawał się być ciekawym człowiekiem. Jest nieco powściągliwy i nieśmiały, ale w pracy okazał się zaangażowanym partnerem. Ma poczucie humoru, więc na planie czas upływał bardzo miło. Było między nami prawdziwe porozumienie. Grana przez panią postać rozwija się, ewoluuje. To najistotniejszy aspekt mojej roli. Kiedy czytałam scenariusz, zastanawiałam się, kim jest Anna, czy jest przewrotna, wyrachowana, a może po prostu słaba? Jej małżeństwo legło w gruzach, mąż jej nie pragnął, a ona nagle stanęła przed obliczem nieznajomego mężczyzny, którego pożąda. Annę obezwładniają jej własne uczucia i powodują, że czuje się zagubiona. Wszystko dzieje się w aurze mrocznej tajemnicy. Wcześniej grałam już emocjonalnie złożone postacie. W BLISKICH NIEZNAJMYCH ważnym było, żeby widzowie bali się bohaterki, nie mogli przewidzieć jej reakcji. Kiedy Anna mówi do Williama: "To odrażające. Ty wiesz wszystko o mnie, a ja nic o tobie. Mogłabym cię zabić" nie wiemy, czy naprawdę byłaby do tego zdolna! Może ma pistolet w torebce? Jednocześnie Anna to bardzo wrażliwy człowiek. Właśnie ta wrażliwość przyciąga Williama, sprawia, że chce słuchać nieznajomej, że nie może się jej oprzeć. Kolejne spotkania z nieznajomym sprawiają, że Anna się zmienia. Im bardziej zaangażowana jest w nową znajomość, tym bardziej się otwiera i rozkwita. Zaczyna nosić ubrania w jaśniejszych kolorach, pozbywa się rękawiczek, płaszcza przeciwdeszczowego. Każde spotkanie z Williamem prowadzi ją na wyższy poziom poznania samej siebie. Mimo tego, że William nie jest prawdziwym psychiatrą, Anna doświadcza swoistej terapii. Podobnie w przypadku Williama. Spotkania z Anną mają dla niego uzdrawiający charakter. Czy realizacja zdjęć zgodna z porządkiem scen w scenariuszu pomagała w kreacji złożonej roli? Moja postać jest bardzo skomplikowana, zmienia się w ciągu całego filmu. Dlatego realizacja zdjęć zgodnie ze scenami opisanymi w scenariuszu bardzo mi pomogła w opracowaniu spójnej przemiany bohaterki. Film kręcony był w studio. To jest jak wynajmowanie domu na dłuższy czas. Jednego dnia siedziałam na sofie, następnego przy oknie. Miałam swoje miejsca, z którymi się oswajałam. Dzięki temu koncentrowałam się tylko na przemianach bohaterki. Twoja bohaterka często używa w filmie wulgarnych słów. Od początku wiedziałam, że to nie będzie łatwa rola. Na co dzień nie używam wulgarnego języka i obawiałam się, że przed kamerą będę się czerwienić. Wulgaryzmy w filmie są cytatami męża Anny. Podkreślają jej nieobliczalny stan oraz kontrast pomiędzy jej wrażliwością a jego brutalnością. Jak przebiegała twoja współpraca z Patricem Lecontem? Podchodzimy do pracy w podobny sposób. Patrice opiera się na swojej intuicji i wie, jak być skutecznym bez ciągłego analizowania każdego szczegółu. Dzieli się z innymi swoim entuzjazmem i reżyserską wizją.
Wywiad z Fabricem Luchini
Jak doszło do obsadzenia Pana w roli Williama? Jérôme Tonnerre dał mi do przeczytania 30-stronicowy scenariusz. Był dobry, ale nie zdecydowałem się na początku zagrać Williama. Kobieta przez pomyłkę puka do niewłaściwych drzwi i zaczyna spotykać się z nieznajomym mężczyzną. To było jeszcze za mało, żebym przyjął rolę. Kiedy do pracy nad scenariuszem włączył się Patrice, również ona namawiał mnie na rolę Williama. Podobały mi się jego zmiany w fabule, wiec przyjąłem rolę. Co jest najmocniejszą stroną filmu? Nie mogłem się oprzeć kunsztowi aktorskiemu Sandrine Bonnaire. To dzięki niej film trzyma w napięciu. BLISCY NIEZNAJOMI widzom dają podobnie silne wrażenia, jak film akcji z pościgami samochodów, strzelaniną czy scenami miłosnymi. Jest ekscytujący jak thriller i podniecający jak film erotyczny. Jego zaletą jest tajemnica, która nie zostaje poznana do samego końca filmu. Nie ma scen erotycznych, Sandrine Bonnaire nawet ani razu nie jest rozebrana, ale w powietrzu stale unosi się pożądanie. BLISCY NIEZNAJOMI to wspaniały film o spotkaniu i fascynacji dwóch osób, dwóch dusz. Jak przebiegała współpraca z Sandrine Bonnaire? Sandrine Bonnaire jest doskonałą aktorką. Kiedy gra, daje z siebie wszystko, a jej energia udziela się innym aktorom na planie. Sandrine zagrała kobietę, która tworzy związek z nieznajomym mężczyzną. Patrice chciał zgłębić w filmie temat delikatnych, miłosnych relacji, a Sandrine w pełni sprostała wyzwaniu. Rzadko spotyka się osobę posiadającą taką intuicję. W BLISKICH NIEZNAJOMCH Leconte właśnie dzięki niej uchwycił subtelne uczucia, fascynację, magię, czyli wszystko to, co abstrakcyjne i najtrudniejsze do przekazania w filmie. Moja rola natomiast całkowicie odbiegała od moich kreacji w poprzednich filmach. Zwykle gram postacie błyskotliwe, pełne dziwactw, obdarzone poczuciem humoru. Tym razem stworzyłem liryczną kreację zakochanego mężczyzny, który sam jest zaskoczony potęgą swojego uczucia. Cieszę się, że mogłem partnerować właśnie Sandrine. Posiada Pan ponad 20-to letnie doświadczenie teatralne. Jak może porównać Pan pracę przed kamerą z grą na deskach teatru? Teatr jest bardziej dosłowny niż film. Kamera zwiększa dystans między widzem, pozwala na powtórki. W teatrze mamy mniej czasu na oddanie całej treści widowiska. Ponadto widzowie cały czas towarzyszą aktorom. Plan filmowy jest kameralny, pozwala na lepsze opanowanie tremy.
Kompozytor o roli muzyki w filmie
"Pewnego dnia Patrice Leconte zadzwonił do mnie. Usłyszałem w słuchawce: "Dzień dobry, tu Patrice. Chcę nakręcić film o miłości i potrzebuję muzyki, która odda nastrój filmu. Możemy spotkać się w tej sprawie?" Poprzednio dzwonił w sprawie muzyki do filmów "Wdowa św. Piotra" i "L’homme sur le train". W przypadku BLISKICH NIEZNAJOMYCH szczególnie inspirowała mnie aura tajemniczości towarzysząca bohaterom. Patrice jest reżyserem, wizjonerem. Ponadto świetnie zna warsztat swojej pracy. Za każdym razem drobiazgowo opisuje mi swoje oczekiwania. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję jeszcze współpracować. Udałem się na plan zdjęciowy, aby uchwycić panującą na nim atmosferę. Przyglądanie się aktorom na planie bardzo pomogło mi w pracy nad muzyką. W warstwie muzycznej filmu starałem się oddać intencje reżysera i emocje dwójki bohaterów: tajemnicę, fascynację, narastające napięcie. Skupiłem się na mrocznej stronie ich dusz. Barwę i tempo motywów muzycznych dostosowałem do zmian dynamiki akcji. Czasami lepiej jest zastosować wolniejsze rytmy, by zaakcentować dialogi. Szybsza muzyka pomaga wzmocnić ekspresję scen, w których pada niewiele słów. Chciałem, by muzyka do filmu była płynna, naładowana energią i emocjami, a jednocześnie nie koncentrowała na sobie uwagi widzów. Muzyka nie pomaga w narracji fabuły, jest raczej tłem psychologicznego portretu Anny i Williama. Moim celem było odkrycie zakamarków podświadomości głównych postaci i ukazanie ich wewnętrznej złożoności. Filmy Patrice’a podzielone są na wyraźne części akcentujące bieg akcji. Reżyser zawsze jednak wie, jak połączyć je w spójną całość. BLISCY NIEZNAJOMI to film o przeczuciach, obawach, ciekawości, namiętności. Mamy z Patricem podobne poczucie wrażliwości, a praca nad jego najnowszym filmem była satysfakcjonującym doświadczeniem."
Eduardo Serra. Jak sfilmować dusze bohaterów
"Jestem autorem zdjęć do 9 filmów Patrice’a Leconte’a. Praca nad każdym z nich była równie inspirująca. Do niektórych filmów wybierał innych operatorów. Bardzo mi tym imponuje, ponieważ świadczy o tym, że reżyser zawsze ma konkretne wyobrażenie tego, jak film ma być filmowany. Za każdym razem nasza współpraca była wynikiem przemyślanego wyboru, a nie przyzwyczajenia. Kiedy Patrice po raz pierwszy rozmawiał ze mną o BLISKICH NIEZNAJOMYCH, był jak zwykle bardzo skrupulatny. Ufamy sobie, dlatego zrobiliśmy razem wiele filmów. Nawet jeśli nie mamy podobnego zdania na temat danego ujęcia, jesteśmy w stanie osiągnąć kompromis. Patrice jest zawsze rzetelne przygotowany do pracy nad filmem. Zna warsztat pracy reżysera i operatora, dlatego precyzuje dokładnie swoje oczekiwania. Choć reżyser zawsze sam pracował nad planem każdej sceny, otwarty był na moje sugestie. Czasami długo tłumaczył mi jak ustawić kamerę. Innym razem całkowicie zdawał się na mnie. Jest autorem wielu pomysłów, a także często ich wykonawcą. W przypadku BLISKICH NIEZNAJOMYCH najważniejszym zagadnieniem było odwzorowanie w obrazach tego, co dzieje się w sercach bohaterów. Podczas całego filmu ich wzajemna relacja ewoluuje. Natężenie światła pomagało podkreślić zmiany nastrojów postaci. Do spotkania Anny i Williama po raz pierwszy doszło pod koniec dnia, w mrocznym świetle. Kiedy spotkanie dobiega końca, robi się jasno. Scena rozmowy Williama z psychiatrą rozpoczyna się w blasku, następnie stopniowo przechodzi w półmrok wieczora. Wobec tak trudnych założeń nieoceniona okazała się praca w studio, w którym łatwiej jest kontrolować jasność i kontrast obrazu."
Autor scenografii o filmie
"Jestem autorem scenografii do wszystkich filmów Patrice’a Leconte’a. BLISCY NIEZNAJOMI to nasz 10 wspólny projekt. Myślę, że nasza znajomość należy do rzadkości w świecie filmowym. Jesteśmy jak stare, dobre małżeństwo. Często rozumiemy się bez słów, a kiedy czytamy razem scenariusz, zamykamy oczy i jakbyśmy widzieli ten sam obraz. Kiedy zaczynamy pracę nad scenografią do nowego filmu, zawsze zaczynamy od omówienia oświetlenia. Następnie dobieram każdy element scenografii, każdą książkę, półkę, zasłony. Jedyną rzeczą, przy której Patrice uparł się w BLISKICH NIEZNAJOMYCH była mała waza na biurku doktora Monniera. Była jedynym elementem kompozycji wnętrza, o którym chciał zadecydować reżyser. Reszta scenografii miała być prosta, by nie odciągać uwagi widzów od przeżyć bohaterów."
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.