Oglądałem już kiedyś "Bloody murder" i muszę powiedzieć że to dosyć słaby film. Co ciekawe, "Bloody murder 2" bije jedynkę na głowę, co nie często jest spotykane, aby sequel był lepszy od oryginału.

Twórcy filmu postanowili nam zaserwować "legendarnego" Trevor'a Moorehouse'a.Zabójca jest wyraźnie wzorowany na Jasonie z Piątku 13-go, nosi bardzo podobną maskę. Mimo iż na plakacie przedstawiony jest z piłą mechaniczną, tylko jedna osoba ginie od piły, reszta traci życie od noża, łuku czy nawet motyki.Przyznać muszę, że postać zabójcy jest tragiczna.Dosłownie. Wygląda jak jakiś wypłosz, jest chudy i w ogóle nie wzbudza respektu.

Sam film nie posiada żadnego napięcia, jest monotonny, przez połowę filmu nic się nie dzieje.Nie jest to co prawda, jak niektórzy tu piszą, produkcja amatorska, ale film jest raczej kiepsko zrealizowany.
Idiotycznym rozwiązaniem było też to, że akcja rozgrywa się w biały dzień. Co tu ma właściwie straszyć?
Bohaterowie są bezbarwni i naprawdę nie obchodziło mnie kto zginie następny. Było też ich trochę za dużo.Beznadziejne dialogi stojące na najniższym poziomie, naprawdę przysłuchując się rozmowom bohaterów, można się złapać za głowę kto pisał tak durny scenariusz. Wiele wątków jest bardzo naiwnych - np. obozowiczów nic nie obchodzi że pod nosem giną im przyjaciele, opiekunowie wymyślają na poczekaniu jakieś głupie wytłumaczenie i wszyscy to łykają.Sceny zabójstw mogły by przynajmniej trochę podbudować słaby wizerunek filmu, ale gdzie tam! Nie robią żadnego wrażenia.Gra aktorska też raczej słaba.
A plusy. Jest ich kilka. Przede wszystkim znakomita sceneria.Fajny obóz (ma nawet nazwę "Camp Placid Pines"), jezioro.Dobre zakończenie, o ile film był raczej cienki to zakończenie całkiem pomysłowe.Niezła muzyka, może nie jakaś niezapomniana ścieżka dźwiękowa,ale pasuje do klimatu.

Można obejrzeć ale ogólnie to kiepski slasher.