Film oglądałem już z 6 lat temu, ale dzisiaj o jakże wczesnej porze, jaką jest 1:25 miałem okazję go sobie przypomnieć na TVP2.
Pomimo tego, było warto ;)
Podobnie jak kiedyś, teraz wyciągam ten sam wniosek, mianowicie.. życie Junga mogło by potoczyć się inaczej, gdyby nie to, że wszystkie środki trzymał w tym banku w Panamie.
Miał pieniądze, wystarczyło je ulokować w RÓŻNYCH bankach, nawet tracąc wysoki procent, jak to było opisane w filmie.
Swoją drogą, zastanawiam się co z tą wielką willą i samochodami, które stały na podjeździe. Przecież należały do niego. Po tym, jak stracił pieniądze z banku, czy nie mógł tego wszystkiego SPRZEDAĆ?..
I druga sprawa.. skoro pieniądze miał w Panamie, a wypranie ich i przerzucenie do USA tyle kosztowało, że się na to nie godził, to w jaki sposób kupił wszystko co miał?
Film na prawdę genialny, ale nurtują mnie te nieścisłości..
Pewnie w dużym stopniu o to chodziło w tym podsumowaniu kiedy mówił że jego ambicje znacznie przewyższały talent.
Jeśli chodzi o majątek prawdopodobnie poszedł na poczet długów.
Tacy ludzie jak główny bohater pomimo ogromnych pieniędzy żyją na kartach debetowych itp.
Także jest kwestia podatku i przejęcia mienia przez państwo.
Polecam przeczytać książkę "Blow: How a Small Town Boy Made $100 Million with the Medellin Cocaine Cartel and Lost It All."