3x LNY: banalny, przewidywalny, nachalny. Bywa w polskim kinie z ostatnich lat dużo gorzej, ale nie znaczy to jeszcze, że film jest dobry. Jest w nimniestety rodzaj toporności i tandety obserwacyjnej, szczególnie w języku filmowym. Niby niektóre sceny powinny się udać, niby pomysły okej, a jednak wyszło dość nieudolnie. Postaci przerysowane bez smaku i niestety ze szczyptą protekcjonalności. Polemika z Dekalogiem - świetnie, ale tak jakby Polska nie zmieniła się przez ostatnie 20 lat? Albo zmieniła się tylko troszkę? Do tego kontrooferta to takie refleksje nad światem znad kawy latte pitej na Starym Mokotowie i niemalże serialowa puenta.
Jest to na pewno krok w stronę kina wychodzącego poza Polskę. Ale dla mnie to wciąż jedzenie pałeczkami schabowego w całości. Nic dziwnego, że to się podoba za Odrą. Wpisuje się dokładnie w wyobrażenia o Polakach człowieka z Zachodu. Jedyny plus za scenę z Dałkowską, która była krótkim przebłyskiem fantazji i świeżości narracyjnej. Szkoda!
Muszę się niestety zgodzić... Cały film oglądałam z uczuciem oczekiwania na coś więcej i nagle się skończył. Finał, szczerze, zupełnie mnie nie satysfakcjonuje. Może zabiły mnie oczekiwania, które miałam po naprawdę obiecującym trailerze. I ode mnie także wielki plus za taniec do piosenki Republiki!