PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=714087}
6,3 60 572
oceny
6,3 10 1 60572
7,3 31
ocen krytyków
Body Ciało
powrót do forum filmu Body/Ciało

Być może Małgorzata Szumowska w filmie „Body/Ciało” chciała opowiedzieć o czymś ważnym, zabrać głos w istotnej sprawie. Taką przynajmniej nadzieję daje jego zwiastun. Zdaje się jednak, że reżyserski zamiar znacznie rozminął się tu z tym, czego można by się spodziewać. Trudno bowiem dostrzec jakąkolwiek korelację między warstwą dosłowną fabuły, a więc poszczególnymi przypadkami śmierci (w tym także w wyniku mordu) oraz historią życia Olgi – bulimiczki, półsieroty a domniemaną obecnością zmarłych wśród nas. Samo bowiem stwierdzenie, że tak jest, niczego bowiem nie wnosi. Tymczasem Szumowska w zasadzie ogranicza się tylko do tego, czyli, chcąc niecącą trzeba to powiedzieć, do niczego. Dwa razy, bo raczej nie więcej, z ust Anny, psychoterapeutki, wyglądem przypominającej urzędniczkę z okresu PRL-u, niemniej stosującej w swojej praktyce, jak można się domyślić nowoczesne, metody psychologii szwedzkiej, padają podobne słowa. I na tym koniec. A szkoda, bo widz chciałby dowiedzieć się czegoś więcej. Czegokolwiek. „Body/Ciało” jednak nie daje takiej szansy. Wręcz przeciwnie, film, w ogólności, stanowi ciąg niedopowiedzeń, supozycji i zabiegów retorycznych. I to też, niewątpliwie, jest jakiś sposób na sztukę, bo czasami dobrze jest zostawić odbiorcę z kompozycją otwartą, Szumowska jednak ewidentnie nie wyczuła granicy, każąc mu domyślić się wszystkiego. Inaczej by też było, gdyby chociaż mniejsza część scen miała jakąś konsekwencję, była konkretną implikacją. Niestety tak nie jest, widz nie doczeka się żadnej eksplikacji.
Z pewnością problem istnienia dusz po śmierci ciała to nie redundantna kwestia, ale Szumowska sobie z nią nie poradziła. I albo po prostu poległa, albo… kierowała się zupełnie innym zamiarem. Być może bowiem autorka wcale nie chciała zabrać głosu w ważnej sprawie, a jedynie wyszydzić artykuł wyznania wiary katolickiej o świętych obcowaniu. Przede wszystkim dlatego, że film nie niesie w swojej fabule żadnych pozytywnych treści odnośnie do tego, ale także dlatego, że powielone tu zostały klasyczne motywy pojawiania się istot „zza światów”: otwarte okno, skrzypiące drzwi, samowłączający się sprzęt muzyczny. Brak pomysłu, stawianie na to, co sprawdzone, czy zwykła ironia? Świadczy o tym również fakt, że Annie, która jest także medium na seansach spirytystycznych, nie udaje się skontaktować ze zmarłą, a tym samym pomóc chorej nie tylko na bulimię, ale także z tęsknoty za matką, Oldze i jej uzależnionemu od alkoholu ojcu. Zatem życie po życiu nie istnieje. Podobnie zresztą chyba jak sama Anna, która w ostatniej scenie filmu, czyli wspomnianego seansu, po prostu znika, zostawiających tych dwoje samym sobie. I, jak można się domyślić, trzeba się domyślić, o co tu tak naprawdę chodzi. Szumowska wprawdzie podejmuje relewantny temat, ale rozprawia się z nim tak a nie inaczej, a więc wcale, pozostawiając ogromny niedosyt, poczucie niezadowolenia, straty czasu i pieniędzy. Niemniej jednak nie przeszkodziło to jej umieścić, czy raczej przemycić w filmie kadru przedstawiającego uliczny sondaż, w którym ludzie spekulują, czy Chrystus był Żydem czy może jednak Izraelczykiem, i w którym ani jedna osoba nie stwierdziła, że jest Bogiem oraz bardzo epizodycznego – kiedy to można się dowiedzieć, że do prokuratury trafiła sprawa księdza posadzonego o pedofilię. No ale w przypadku tej reżyserki to akurat nie dziwi.
Film ma trzy półzalety: Adam Woronowicz (jako ordynator), rola jednak tak epizodyczna, że nie można się nią nacieszyć, Maja Ostaszewska, osadzona w roli Anny, aktora bardzo dobra, jakkolwiek po jej występie w parapublicystycznym programie, jej notowania zdecydowanie spadły oraz ciekawa ścieżka dźwiękowa, która pojawia się w zwiastunie, w samym filmie natomiast niestety już nie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones