Wprawdzie w stylu jakby bondowskim bohaterom udaje się uciekać przed ostrzałami nawet z powietrza, czy z innych opresji, co oddala od realiów wojennych i od ówczesnej Norwegii i przesuwa film w stronę Hollywood, ale wartości dziełu dodają świetne dialogi, elementy humorystyczne, piękne krajobrazy. Gra Douglasa jak zwykle hipnotyzująca, on zawłaszcza uwagę widza - tym bardziej, gdy widziałem go jako Pedersona swobodnie przechodzącego przez posterunki niemieckie, wydawało mi się to nieprawdopodobne, by ktoś z taką fizjonomią i mocnym "byciem" w kadrze mógł zostać uznany za jednego z wielu. I jeszcze to wracanie przed oczy Niemców w tej samej, niebieskiej kurtce...