Ten film to taki jeden wielki teledysk. Mamy bardzo ładną kolorystykę, grę świateł, świetne ujęcia, niezły montaż, do tego w ścieżce dźwiękowej dudni muzyka clubowa, a sceny następują po sobie jak szalone. Ale sam film, no cóż, nie ma ładu ani składu, jest nużący, pełen głupich pseudofilozoficznych dialogów, słabo zagrany (tylko Lommel daje radę aktorsko). Może i tytułowy Klub Wampirów jest metaforą na Holywood, ale dość płytką i tylko migawki z Monroe uważam za świetny pomysł. Jakoś większej symboliki tu nie ma, są czasem jakieś lepsze sceny, ale to wszystko i tak tonie w morzu kiczu. Ogólnie to przerost formy nad treścią. +3/10