Mimo słabych zwiastunów szedłem na ten film z nawet niezłymi oczekiwaniami. Głównie dlatego że w zasadzie nawet bardzo podobały mi się 2 ostatnie Pitbulle od Vegi. Myślałem więc, iż botoks może chociaż trochę mnie oczaruje.
Oj, jak bardzo się myliłem...
Nadmierna brutalność, nieśmieszny humor, milion niepotrzebnych i nieprowadzących donikąd wątków czy postaci(chociażby rola Oświecimskiego dla przykładu), nijaki finał i ogólny brak pomysłu na poprowadzenie tej zawiłej historii.
Na koniec dodam, iż wiem że wiele osób przypisuje wszystkie te zarzuty również Pitbullom z 2016, jednak te jakoś przypadły mi do gustu i wyżej wymienione wady były mniejsze, bądź mnie nie raziły z jakiegoś powodu.
Ocena "aż" 4 bo gra aktorska niektórych osób była na solidnym poziomie, a przy kilku scenach nawet parę razy się głośniej zaśmiałem(co prawda częściej z kretynizmu przedstawionej sytuacji niż celowego żartu, ale jednak..)
Odradzam seans każdemu, nie warto naprawdę.