Panie Vega - przez 137 minut oglądałem zlepek niczym nie połączonych, chaotycznie wręcz nawiniętych na taśmę (bo użycie słowa "nakręconych" byłoby profanacją dla szeroko pojętej kinematografii), żenujących i momentami wręcz wołających o pomstę do nieba scen, w których to sami aktorzy dzielą się z widzem narastającym z minuty na minutę stanem własnej, wewnętrznej frustracji i zawstydzenia wynikającym z faktu, że biorą w tym w ogóle udział!
Można by tu pisać bez końca o "poziomie artystycznym" tej mega produkcji, ale już na tym etapie zwyczajnie brak mi słów. Zresztą ilość widzów (i to w różnym wieku) wychodząca z kina w trakcie seansu, z takim czy innym komentarzem na ustach lub zwyczajnie bez słowa, mówi sama za siebie.
Przed "seansem" czytałem kilka recenzji i oczywiście obejrzałem zwiastun, więc wydawać by się mogło wiedziałem, na co się piszę. Musiałem jednak zobaczyć na własne oczy by samemu przekonać się, że NIEMOŻLIWE!!! A jednak PRAWDZIWE!!!
Ps. "FILM INSPIROWANY PRAWDZIWYMI WYDARZENIAMI" ??? - oglądając ma się wrażenie, jakby twórca tego dzieła był przed laty jednym z dzieci leżących w misce. Przeżył jednak jakimś cudem i stąd ta "inspiracja", by teraz podzielić się swą traumą z resztą świata.