Film jako sztuka czy też dziesiąta muza nie pasuje do gatunku reprezentowanego przez ten "obraz".
Chyba, że potraktujemy go jako sztuka dla SZTUKI, mająca na celu uzyskanie jedynie zysków z biletów.
Najgorsze zachowania w marginesie społecznym zostały zaprezentowane w papce niesmacznej i wręcz niestrawnej, wywołującej torsje od pierwszych minut.
Najgorsze zachowania marginesu społecznego pokazywane są jako rozrywka.
Sceny np.: kobiety zoofila, patologicznej rodziny czy tragedie ludzkie w normalnych ludziach nie wywołują śmiechu! Być może część widzów ulega psychologii tłumu i wydaje "śmiechopodobne" dźwięki, jednak trudno przyznać twórcom filmu posiadanie jakiegokolwiek smaku.
Jeżeli chociaż część zachowań "bohaterów" zostanie w społeczeństwie utrwalona, a przecież społeczeństwo takie filmy ogląda, to trudno będzie o normalne funkcjonowanie dla wszystkich. Nie może być zgody na to, że "artysta" pod pretekstem samorealizacji serwuje taki kicz, który negatywnie wpływa na ludzi o niewyrobionym kręgosłupie moralnym. Idą za tym różnego rodzaju tragedie i dzieci i rodziców.
Należy postawić pytanie co z odpowiedzialnością społeczną producenta, reżysera i scenarzysty?