„Bruno" to satyra na homoseksualistów i na ich przeciwników, na zadufanych w sobie ludzi, popularnie zwanych celebrytami, na hermetyczne i specyficzne środowisko mody, a także na całą popkulturę i przesiąknięte nią społeczeństwo, którego część akceptuje, toleruje i wręcz promuje homoseksualizm, a druga część go zwalcza, stawiając za wzór umięśnionego mężczyznę, któremu testosteron bucha z każdego możliwego otworu w ciele. „Bruno" skłania naprawdę do głębszej refleksji - kto zadowoli się tylko powierzchownym obcowaniem z tym filmem i nie podda go własnej obróbce intelektualnej, ten straci bardzo dużo i zapewne dołączy do grona malkontentów, którzy stwierdzą, że film ten jest płytki i po prostu obsceniczny