"Borat" to był film z jajami. A "Brüno" ma je jeszcze większe. Film jak najbardziej z podwójnym dnem. Pod pokrywą durnowatych żartów chowają się nasycone skrajnością wady i niedoskonałości Amerykanów, którzy muszą się z nimi borykać od bardzo dawna. Jakieś wielkie kino to nie jest, ale jak najbardziej wypada obejrzeć i skomentować.
6 /10