Trochę dziwny twór, który chce odświeżyć gatunek westernu. Bohaterowie zmieniają zdanie co chwilę a na końcu sielankowo wracają do domu. Warm jest tak niemrawy, że mogłoby go nie być. Pościg, który w teorii powinien zmienić ich życie dochodzi do punktu kulminacyjnego i... po prostu się kończy. Zawód.
Pełna recenzja tutaj: https://skazaninapopcorn.blogspot.com/2019/02/siostrzana-miosc.html?m=1
Fundamentalne pytanie: Dlaczego zakładasz że jest to western? Lub że film MA BYĆ klasycznym westernem/ma odświeżać gatunek westernu?
W ogóle nie zrozumiałeś tego filmu. Nie zauważyłeś jaką przemianę przeszedł Charlie? Film jest też o tęsknocie za czymś stałym za czymś bezpiecznym Morris i Hermann marzą o stworzeniu idealnej społeczności w której wszyscy będą pełni szacunku do siebie. Eli ciąglę wspomina kobietę (szalik) bo wtedy czuł się dobrze, bezpiecznie. Charlie chce zabić Admirała i rządzić zamiast niego, ale w wyniku przemiany która przebiegła u niego w drastyczny sposób razem z bratem z radością wracają do miejsca gdzie czują że będą bezpieczni (piszę o bezpieczeństwie w sensie uczucia, nie w sensie że ich nikt nie będzie ścigał), a gdzież każdy z nas nie czuł się najbezpieczniej i z tęsknotą wspomina czasy dzieciństwa, uścisk mamy. Dom rodzinny.