..w skład którego pono wchodzi: dzbanek świeżo zaparzonej kawy, dwa grejfruty, cztery krwawe mary, peklowane mięso wołowe z chili, litr mleka, kiełbasa, bekon, naleśniki, omlet, limonki, cytryny i sześć kresek kokainy, ale ja nie o tym..
bo oto prawdziwy doktor gonzo znienacka się wyłania na minutkę albo dwie w sobie tylko właściwym, a i w słowach nieprzebierającym stylu - ostatecznie intuicja jak mniemam na manowce go nie wyprowadziła, wizja gilliama jest potężna, tym bardziej na tle animowanych wstawek poczciwego skądinąd alexa coxa..
anyway - chłonąć można a nawet trzeba, bo to ostatni taki i najbardziej żywotny obraz szalonego doktora - wespół w zespół ze znakomitym popośmiertnym post scriptum w postaci Animals, Whores & Dialogue - jaki nam pozostał..