Średniak nie dorównujący genialnej jedynce. To co irytowało w tym filmie, to ciągłe aluzję i nic niewnoszące podobieństwa w fabule do scenariusza pierwszej części. Pierwszą Bridget uważam za kapitalną, a wręcz genialną komedię romantyczną, która świetnie pokazała pragnienia i wewnętrzne dylematy w doborze życiowej drugiej połówki współczesnych kobiet. Ten film parę razy człowieka rozśmieszy np w scenie jak Bridget się najadła grzybków w Tajlandii albo jak strzelając fochy notorycznie stawia Marka w dwuznacznych sytuacjach, ale uważam ten film za klapę i odcinanie kuponów.