Tyle, że ta bajeczka może być szkodliwa u osób zagubionych w życiu duchowym, mających problem z wiarą w Boga lub które o Bogu nigdy nie słyszały i nie znają Pisma Św.
Fakt, że to film i fikcja, ale jednak... Nie polecam młodym osobom nie mającym ugruntowanej wiary w Pana Boga. Rozumiem negatywne opinie chrześcijan o filmie.
Film przedstawia mówienie prawdy w negatywnym świetle, w dodatku narzucając widzowi własną interpretację tego, co uważa za prawdę a co nie.
Prawda wg mnie nie oznacza mówienia wszystkiego co ślina na język przyniesie ani wypowiadania wszystkich swoich myśli, ocen i emocji – społeczeństwo żyjące w ten sposób byłoby dla siebie nawzajem nie do zniesienia! W tym filmie raczej chodziło o wypowiadanie na głos wszystkich swoich myśli bez cenzurowania ich w chwili gdy ktoś do ciebie podejdzie. Podobny pomysł jest w filmie „Czego pragną kobiety” i „Kłamca kłamca”.
Główny bohater powiedział prawdę swojej matce przy łóżku. To akurat kłamstwem nie było :) Mimo że sam nie wierzył w to co mówi.
Ale rozumiem, że zamysłem reżysera było ukazanie i tej wypowiedzi jako kłamstwo, co jest głupie z jego strony.
Jednak późniejsze wystąpienie głównego bohatera wobec publiki z pudełkami po pizzy potraktowałam z dużym przymrużeniem oka, bo przecież to bzdety co ten koleś wygaduje, spisał swoje fantazje o Bogu i tyle. TO NIE JEST PRAWDA O BOGU, przynajmniej większość to herezje, niektóre wcale nie zabawne a wręcz obraźliwe dla Boga i chrześcijan. Zwłaszcza tekst przysięgi małżeńskiej to kpina z Sakramentu Małżeństwa – jego zaprzeczenie. A ten "cichy kącik" to Kościołem na pewno nie był, więc skąd panna młoda w welonie i białej sukni ślubnej? Karykatura a nie ślub.
Film pokazuje też ciekawy mechanizm, jak ludzie zakompleksieni kłamstwami podbudowują swoje ego, by zyskać sympatię i szacunek innych.
Wątek romantyczny dość sympatyczny :)
Albo pomocna ;)
Zdecydowanie nie polecam osobom o ograniczonym światopoglądzie i zamkniętym umyśle mającym monopol na PRAWDĘ O BOGU.
A teraz, zdejmując już ten religijny pryzmat z filmu, uważam, że nie przedstawia mówienia prawdy w negatywnym świetle (sic!) tylko jak już przedstawia ludzi w negatywnym świetle ukazując ich naturę jako egoistycznych obłudników, i to niestety całkiem trafnie, zmuszając jednocześnie do refleksji czy to, że prawda nie oznacza mówienia wszystkiego co ślina na język przyniesie ani wypowiadania wszystkich swoich myśli, ocen i emocji jest naprawdę słuszne czy to tylko wygodne tłumaczenie naszych drobnych grzeszków, lub jak zauważyła autorka wątku, ludzie zakompleksieni kłamstwami podbudowują swoje ego, by zyskać sympatię i szacunek innych, a jak powszechnie wiadomo, granica między kłamstwem a "nie mówieniem wszystkiego" zazwyczaj jest bardzo cienka. Poprawność polityczna czy szczerość. Wiadomo że na co dzień większości trudno zdobyć się na to drugie.