Po pierwszej części BDJ nie miałem wątpliwości że John Woo to gigant azjatyckiego kina. Przy części drugiej szczęka opadła mi na dobre. Tu liczy się DYNAMIZM, budowanie nastroju, gra aktorów. To trzeba obejrzeć!!!:D John Woo - geniuszem!
Potwierdzam, im dłużej się film ogląda, tym bardziej zaczyna wciągać. A końcówka to po prostu finezja kina akcji. pax Payne wymięka,hehe. pozdro dla fanów Yun-Fat Chow
przegięli maksymalnie z tą ostatnią strzelaniną