O jedynce pisałem tutaj --> http://www.filmweb.pl/topic/1081723/Druga+runda+z+Johnem+Woo.html
Po pierwsze - scenariusz naciągany jak kalesony dziadka Hitlera.No ale to sequel więc na to z miejsca spuszczamy zasłonę milczenia.Montaż jest panie boże, w jakiś 30 /40% jest montaż równoległy o_O.Co prawda wszystko jest czytelne ale oglądało mi się to jak bym jechał dyliżansem bo rytm tego jest prostacki.Nie wiem kiedy widziałem ostatnio tak zmontowany film. W prologu dzięki temu Woo podaje mase informacji , i może ogląda się to ale ja czekałem aż się ten prolog skończy czekałem i w gruncie rzeczy film zaczyna łapac rytm gdzieś w połowie- poznacie moment po tym że Fat bierze shotguna i krzyczy ''Fuck You!''.Wcześniej nawet strzelaniny sa takie se,kiepski bulet time a z pistoli jakies iskry leca chuj wi co.Ogólnie dał bym filmowi niską ocena ale ratują go bardzo, bardzo dobre zdjęcia i wyśmienita długa finałowa jatka.Jatka z której Quentin estetyke zrzynał w (liczy: raz,dwa,trzy,cztery) w 4 swoich filmach.
6/10 i jeśli się widziało jedynke to mus.
Finał na 10.
Margines:
Muza zdecydowanie lepsza ,oprócz motywu z ''Ptaśka'' allana parkera i przewodniego motywu stylizowanego na Vivaldiego(w finale pojawia się grany na harmonijce ustnej!!) dominuje klasyczna i neoclassical.
Plus- wiki powiedziała że użyto tematu z ''52 Pick-Up'' i Goldsmithowskie4go ''Extreme Prejudice''(ten film se zbadam).
C.D.N.
Strzelaniny w filmie są na wysokim poziomie.Ale dla mnie aktorstwo i dialogi leżą i kwiczą.Scena z ryżem w restauracji była tak sztuczna i sztywna