Film brutalny ale wspaniały w swojej klasie. A ten końcowy balet śmierci, swoista poetyka(patrz: scena ze spadającą gwiazdą)... Ech... Jedynie Sergio Leone i Sam Packinpah potrafili tak jak John Woo nadawać scenom pojedynków i strzelanin poetykę męskiego rytuału. Rytuału śmierci.