Długo zastanawiałem się nad oceną. Z jednej strony film, ani niezbyt odkrywczy, ani nie wnoszący zbyt wiele do gatunku, z drugiej strony dosyć przekonująca gra aktorska ( '+' dla odtwórczyni roli Lorainne, jednak '-' dla, jak dla mnie zbyt "słodko pierdzącej" matki Sarah) sprawiła, że film wywołuje wzruszenie. Co warto podkreślić bardzo dobrze dobrana muzyka, i chodź miejscami film aż nadto ocieka patosem nie był zmarnowanym czasem.
Fakt, muzyka zasługuje na słowa uznania. Scenariusz wprawdzie nie grzeszy nowatorstwem ale daleko mu do bylejakości. Niedostatki fabularne rekompensuje - przynajmniej w części - sprawnie poprowadzona akcja i bardzo dobra gra aktorska, zwłaszcza w wykonaniu Amber Tamblyn. Cieszy też, że film nie prezentuje poziomu taniego romansidła bo sam wątek miłosny nie wybija się na czoło, reżyser skupił się bardziej na relacjach rodzinnych i konstrukcji psychologicznej głównej postaci, co trzeba szczerze przyznać, wyszło mu nieźle. Mimo, że nie jestem fanem gatunku, a film obejrzałem raczej z przypadku, to pozycję tę mogę śmiało polecić.