Klimat upalnego lata i Jacek Braciak to dwie najlepsze rzeczy w tym filmie. Solidny pomysł, gorzej z wykonaniem, zwłaszcza poprowadzeniem młodych adeptów sztuki aktorskiej, ale nie jest źle.
Mamy tutaj trochę taki polski Sundance i "coming-of-age": młoda dziewczyna dojrzewa i stawia się nareszcie ojcu, jest mnóstwo zawiedzonych nadziei i siłowania się ze sobą Braciaka. Jest realizm: żadnego amerykańskiego kampera, tylko polski półdostawczak, tragicznie brzydkie pokoje hotelowe, niedofinansowanie turniejów sportowych, plastikowe puchary i dyplomy drukowane na służbowej drukarce, izba przyjęć. Nie stracicie czasu, ja się wciągnęłam.