Jako fan filmów które mają chociaż szczyptę tenisa w sobie, wiedząc że tego tutaj nie będzie dużo, nie zawiodłem się.
Kadry na samym początku filmu przy siatkowaniu kortów już mnie kupiły.
Korty, treningi, cameo, małe role gadane ludzi związanych z tenisem, cała otoczka, tego wszystkiego nie było dużo, ale jak już się trafiały były dobrze naznaczone.
Może byłem wygłodniały czekając na film który chociaż lekko muśnie tenisa, może za rzadko je robią ale to na pewno jedno z cięższych scenariuszowych kawałków chleba by zrobić bardzo dobry o film o tenisie, a nie z tenisem w tle.
Nie będę spoilerował, scenariusz może nie był świetny, momentami bardzo mocno przewidywalny, ale na pewno nie był fatalny, dobrze wypośrodkowana historia w stylu "sundance" która na pewno zada nie jedno pytanie lub odpowiedzi po napisach końcowych.
jw. w tytule.