Oczekiwałem kiepskiego, kiczowatego, ale klimatycznego (z domieszką gore) horroro-komediowego filmu z lat 80. Co otrzymałem? Film kiepski, ale w okropnie złym guście. Już pomijając zerowe nawiązanie do ponoć niezłego pierwowzoru, film jest tak zły, że trudno to opisać. Sam klimat-muzyka są na wysokim poziomie, ale reszta po prostu MIAŻDŻY. Brak tu ogólnego sensu - ożywiony trup myśli i zachowuje się jak normalny człowiek (a to ubieranie w garniaki chyba miało być śmieszne...?), poza tym bez celu morduje wszystkich naokoło, nie wiedzieć czemu zamieniając ich w podobne do siebie istoty, które w dodatku żadna broń nie jest w stanie zniszczyć (!!!). No z tego to nawet dziecko z zespołem dałna by się uśmiało!
Nie byłem w stanie wytrzymać przy tym gównie do końca. Skąd Robert Vaughn i Robert Englund...?
Nie wiem, jakie były zamierzenia i stan psychiczny twórców tego 'dzieła', ale muszę powiedzieć, że jest to jeden z najgorszych filmów, jakie w życiu widziałem, gorszy nawet od bezsensownego 'Siedem bram piekieł'.
1/10. Może odrobina gore uratowałaby ten film...