Uwielbiam klimat tego typu filmów, zwłaszcza z lat 70tych i 80. Ścieżka dźwiękowa genialna, dostać można dreszczy. Matka Carrie faktycznie jest obsesyjną fanatyczką, w scenie jak jej córka przygotowywała się na bal powiedziała do niej ''ściągnij sukienkę, spalimy ją i będziemy błagać o przebaczenie !!!'' po prostu szok hehe : P
Cały bal, poniżenie Carrie oraz zemsta zapierały dech w piersiach.
Nie za bardzo rozumiem tylko jednego.. tzn oczywiste,że czuła gniew, żal i wszelkie zbierane przez lata frustracje do jej prześladowców, ale dlaczego w akcie tej zemsty nie oszczędziła też osób, które były wobec niej przychylne i ciepłe? Np ta pani (nauczycielka?nie pamiętam już kto, ta z którą rozmawiała siedząc przy stoliku)
Ogółem polecam i przyznam że nie obejrzałem całego, tylko od połowy zacząłem oglądać bo przypadkiem całkiem trafiłem ;/ Jednak nawet tyle wyrobiło na mnie ogromne wrażenie ;D
No wlasnie, to było zatrważające i ukazywało, że dziewczyna nie była tylko niewinną i pokrzywdzoną ofiarą, bo nie liczyła się z nikim/niczym.
A z nią się ktoś liczył? Jej charakter był dobry z natury, ale ludzie go wypaczyli, więc dostali to o co sami się prosili. Zaszczuta Carrie nie miała żadnego obowiązku analizować ich psychiki i rozczulać się- zresztą nie była już do tego zdolna. Najbliższe otoczenie zrobiło z niej potwora. A ta niby szlachetna nauczycielka? Pomagała Carrie nie przez sympatię do niej, tylko po to by uspokoić własne sumienie. Dlaczego Sue ocalała- bo tylko ona okazała szczerość intencji.
"dlaczego w akcie tej zemsty nie oszczędziła też osób, które były wobec niej przychylne i ciepłe?"
Ona też śmiała się z Carrie, gdy ta została oblana świńską krwią, choć z drugiej strony możliwe, że było to urojenie.
Poza tym, odniosłem wrażenie, że Carrie zwyczajnie nie kontrolowała swojej mocy. Wszak celowo sobie domu na głowę nie zawaliła.