Autorzy chyba chcieli podważyć autorytet "Kilera" i chyba ( a raczej na pewno ) im się to nie udało. Film sprowadza się do głupich tekstów - no dobrze, przyznam, że niektóre są śmieszne. Oprócz tego jest debilna gra aktorów. Pazura ośmieszył się na maxa. A Milewicza powinni najwyżej usadowić na miejscu biletera na wesołym miasteczku. Jedyną pociechą dla zmęczonych oczu jest Laska, który zawsze znajduje pozytywne strony każdej sytuacji ( no ale to nie jego zasluga :) ). Ciekawe tylko czy wyluzował jak oglądał całokształt.
Przepraszam, czy jest tu jakiś cwaniak?