Sprawdzając wcześniej obsadę i znając reżysera liczyłem na dobry film, który nie będzie
jakiś ekstra, ale jednak zapadnie w pamięć.
Rozczarowałem się strasznie! Cały film jest właściwie o niczym (o, przepraszam,
obrońcy, film na pewnie baardzo głębokie przesłanie (które jest tak banalne, że to
pojęcie przechodzi, ale o tym później), ma parę durnych wstawek, m.in. te retrospekcje
Willy'ego czy ta prześmieszna przygoda w kranie umpalumpów.
Teraz przejdźmy do tego wspaniałego przesłania, o którym zaraz pewnie ktoś zacznie
smęcić, a przy kogo nicku będzie widniała ocenia >8 i serduszko. No więc tak -
przesłanie ma jakoby polegać na tym, że nie liczy się bogactwo, tylko ciepło domowego
ogniska, dobre serduszko itd. Że powinno się przekładać bliskich nad możliwość
zarobienia kasy (otrzymanie fabryki). No tak, zieew. Wcale nie zostało to przerysowane, a
12letnie dzieci (bo od tego roku życia trzeba było oglądać ten film) na pewno o tym nie
wiedzą, tylko są przerysowane, jak bohaterowie filmu. Wpieprzający czekoladę grubas,
rozpieszczona dziewczynka, totalnie ubogi pozytywny bohater (do którego oczywiście
uśmiechnął się los) i dziewczynka, która we wszystkim musi być najlepsza (co w gruncie
rzeczy wcale nie jest AŻ TAKĄ złą postawą). No i ciasteczko - geniusz matematyczny,
który całe dnie spędza grając na konsoli w straasznie brutalne gry, ech.
Jedyne co ratuje film w moich oczach to abstrakcja, scenografia i Bonham-Carter. Depp
zagrał, jak zwykle zresztą, dobrze, ale jego gra była denerwująca.
Zakończenie też spieprzone, nawet nie chce mi się o nim wypisywać.
Ogólnie rzecz biorąc - film przerysowany do granic możliwości, przesłanie banalne i tak
sprytnie ukryte, że nawet debil by się zorientował. To nie jest kino dla mnie, chociaż lubię
Burtona.
Nie obwiniaj za przesłanie Burtona. To jest film na podstawie książki, to autor wymyślił sens tego filmu.
Mi się bardzo podobał :) A przesłanie rzeczywiście było i to nie najgorsze. Dla mnie dziwne jest to że jest on dostępny od 12 lat. Myślę że dla dzieci w takim wieku jest on nie do końca zrozumiały...
Ale co takiego było świetnego w tym filmie, oprócz tego, że pojawiły się w nim znane nazwiska? :| Ja wypisałem co mi się nie podobało i starałem się to jakoś uzasadnić, czekam na rewanż. ;)
Więc tak... Bardzo podobała mi się scenografia, przesłanie i oczywiście gra Johnnego. Ale nie przeczę że jest to dziwny film i nie każdemu może się podobać. Ja jestem fanką Burtona więc mi przypadł do gustu. Lecz sama uważam iż jest mocno pokręcony:) Żeby nie było samych ochów i achów to powiem że mnie np. lekko przerażały (i denerwowały zarazem) te małe stworki śpiewające piosenki... Pozdrawiam i zachęcam do obejrzenia "Alicji w krainie czarów". Może to dziwadło Ci się spodoba :)
Dla mnie "Alicja w krainie czarów" była słaba. W "Charlie i fabryka czekolady" wszystkie główne postaci były charakterystyczne i można powiedzieć, że każda była na swój sposób "urokliwa" :) Tyle razy oglądałam ten film, że zdążyłam polubić nawet te rozpieszczone dzieci ;) Oczywiście postać Willy'ego Wonki była fantastyczna. Uwielbiam :)