i to chyba przez Rene Zellweger,której nie lubię.Nie przekonuje mnie ona jako aktorka.Wydaje mi się,że zepsuła cały klimat tego filmu.
No ale jak zepsuła, daj coś więcej..., bo nawet nie mam jak cię opierniczyć, boś konkretów nie podał(a).
ze mna jest dokladnie tak samo..zwykle musicale same z siebie mnie zniechecaja, ale ten ma w sobie cos wyjatkowego :) to chyba te wszystkie, moim zdaniem naprawde udane piosenki :)
dokładnie to samo tu. musicale mnie męczą po prostu (ile można śpiewać ?! ;d)
ale chicago to moim zdaniem po prostu rewelacja. i piosenki.. ach *.*
A ja się zgadzam, Zellweger całkowicie mnie nie przekonała... Wygląda jakby nie wiedziała co ma ze sobą zrobić przed kamerą. Rozumiem że miała stanowić kontrast dla postaci Velmy, ale trochę jej nie wyszło moim zdaniem. Catherine całkowicie ją przerosła, Gere oczywiście też, ale miałem wrażenie, że nawet postaci Sunshine i "Mamy" Morton były znacznie lepiej zagrane i ciekawsze, a były przecież postaciami zdecydowanie drugoplanowymi... Ale oprócz tego film bardzo mi się podobał, świetny pomysł ;)