Tony Ayres, reżyser niemal etatowo podejmujący tematykę homoseksualną, także i tym razem nie oparł się, by uczynić swoich bohaterów (przynajmniej niektórych) gejami, ale przy okazji zrobił też film, który ledwie ociera się o ten temat, a w gruncie rzeczy opowiada o czymś zupełnie innym. 'Chodząc po wodzie' to niemal intymny zapis radzenia sobie ze śmiercią bliskiej osoby, z pustką i zagubieniem, jakie spowodowało jego odejście. Wyraziści bohaterowie są tu główną zaletą, ale z czasem też okazuje się, że każdy jest z nich jest aż nadto rozbudowany i rozwijając poszczególne wątki, rozmywa się też nieco tempo i ogólne przesłanie filmu. Pozytywne wrażenie jednak pozostaje.