Jest sobie detektyw Go który zmierza na pogrzeb swojej matki. Chwila nieuwagi, bum
rozjechał kogoś na drodze. Od tego momentu zaczynają się najgorsze dni w życiu
detektywa Go geon soo. Wkrótce po tym zdarzeniu zaczyna być szantażowany i akcja się zagęszcza.
Tyle tytułem wstępu.
Początkowo bez rewelacji by w odpowiedniej chwili nabrać tempa i sprawić byśmy
spędzili miło blisko dwie godziny.
Intrygująca kreacja Jo jin woonga. Wielkiego, silnego, złego gliny a po przeciwnej stronie
świetny jak zwykle Lee seon grajacy tego "dobrego". Dzieki temu filmowi jeszcze bardziej
polubilem tego aktora.
Ogolnie ciekawa historia. Bez nadzwyczajnych udziwnien i zagmatwania do którego
przyzwyczaili nas koreanscy tworcy filmowi. Nie mamy jakos specjalnie silnie
rozbudowanej plaszczyzny rodzinnej. Poznajemy tylko tyle ile miesci sie wody w naparstku
przez to film skupia sie niemalze calkowicie na postaci detektywa Go. Akcja taka w sam raz.
Praktycznie od samego poczatku mamy wszystkie karty na stole. Wiemy kto co i z kim. Lecz
w tym wszystkim brakuje zdecydowania, poniewaz akcja jest nieliniowa i momentami film
moze przynudzac. Mimo wszystko warto obejrzec i zapamietac.
Reszte wnioskow wyciagniecie sobie sami po obejrzeniu.
끝까지 간다
Dodam jeszcze, ze ten film mógł być bardziej zdecydowanie trillerowy i mroczniejszy.
Tak jest troszkę miałki i zbyt gładki.. grzeczny, co przy dosyć ciekawej historii nie pasuje do całości.
ja bym dał 8, ba nawet 9 za fajnie budowane napięcie, (troche sztucznie, ale fajnie) natomiast ostatnie sceny w domu głownego bohatera niestety to "skiepściły"
Ogolem zly nie jest. Ale powinien byc bardziej "mroczny" taki klimatyczny thriller kryminalny..a tak wyszedl troche miałko.
Film w swoim gatunku dobry, ale rzeczywiście sceny walki w domu obniżają jego ogólną ocenę i odbiór.
Zgadza się, mimo drobnych mankamentów ogląda się z wielką przyjemnością. Dużo zwrotów akcji , przygotowuje nas na jakieś porządne zakończenie ( jak to w wielu azjatyckich produkcjach bywa), tymczasem dostajemy końcówkę, która chyba wymyślona została w pośpiechu lub w stanie wysokiej nietrzeźwości, może miało to być nawiązanie do dawnych filmów akcji, mnie na pewno nie przekonało ;) Totalnie odstaje od początkowego poziomu filmu. Klasyczne spartolenie bardzo dobrze zapowiadającej się produkcji . No cóż, może kolejnym razem będzie lepiej...
Końcówka trochę rzeczywiście zabawna.
Ale film jako całość - rewelacja. Przyjemnie popatrzeć, jak nie tylko w US-and-A kręcą fajne thillerki.
A mi końcówka właśnie się podobała ;) Ileż można oglądać zakończenia silące się na jakiś wielki morał, czy płacz/wzruszenie. A tu nie wiem jak u innych, ale u mnie wywołała najpierw wielkie oczy, a później uśmiech. No i sprawdziło się stare powiedzenie, że "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" :D
Film rzeczywiście bardzo dobrze się ogląda, te dwie godziny mijają nie wiadomo kiedy. Szybka akcja, ciągle coś się dzieje. Mamy też pokazane zepsucie w policji, jak to ręka rękę myje. Całość dla mnie super!
Oj dokładnie. Ja bym wycięła scenę walki w domu. Zostawiła to na scenie utopienia samochodu no i potem akcja z kluczem. :D
Dla mnie na odwrot , im dalej w las tym gorzej, co mamy w koncowce ? szarpaninę z filmow c klasy.
Ja nie cierpie takich zakonczen, to tak jakby rezyser nie mial pomyslu na koncowke, u koreancow to jest tak, albo koncowka wprawia czlowieka w oslupienie , zachwyt, albo mamy zenujaca szarpanine. NIestety dawni mistrzowie milcza lub rozdrabniaja sie na dobre gdzies w USA...a nastepcow nie widac.
Nieźle zapowiada się twórca tego filmu.
Świetny warsztat, a to debiutant. Porządny scenariusz, ściągnięty od najlepszych.
http://www.filmweb.pl/film/Shin-sae-gye-2013-666545
Chodzi mi o to, że następcy dawnych mistrzów jednak się pojawiają, co widać na załączonym przykładzie :)