Jak co roku sięgam po kolejny epizod z serii SNDN. Dobrze, że dokręcili jeszcze pseudoremake w postaci "Silent Night" z 2012, bo w następne święta czułbym się jak widzowie Polsatu bez Kevina.
Oczywiście nie jest tajemnicą, że ta seria skończyła się na pierwszej części, a każda późniejsza, prócz bożonarodzeniowego klimatu nie miała wiele do zaoferowania. Podobnie jest w tym przypadku. Nie znajdziemy tu ani czarnego humoru oryginału, ani nawet porządnie wykonanych scen morderstw. Mimo wszystko w ogólnym rozrachunku "Mordercze zabawki" wyprzedzają dwa poprzednie sequele właśnie dzięki świątecznej atmosferze. Z powrotem czarne charaktery przywdziewają strój świętego Mikołaja, a scenografia pełna jest ozdób choinkowych.
Tragicznie też nie jest. Sceny gore wykonano wprawdzie nie najlepiej, ale pewna doza okrucieństwa przemawia na ich korzyść. Finał był absurdalny, ale przynajmniej zapewnił odpowiednie napięcie. Miło że twórcy pozwolili nam się domyślić jak to się skończy, ale zasugerowali to dość subtelnie.
Należy się 4/10, ale są święta więc standardowo podwyższam do 5/10. Polecam tylko maniakom okolicznościowych horrorów. A tych nie brakuje, choćby patrząc na popularność tematów na forum "Grozy w każdym calu" i innych portali poświęconych gatunkowi.