Niestety, ale po fajnej pierwszej, druga część to odgrzewanie niezbyt już świeżego kotleta. Tu się dosmaży, to coś ostrego żeby ukryć smak, zrobi banner "promocja!" i ciemny lud to kupi.

Tu nic się nie trzyma kupy. Ponad rok od inwazji Obcych, a ludzie dalej zachowują się jakby tylko zeszli z nocnika. Irracjonalne zachowania bohaterów graniczące z bezwzględną głupotą.

Jesteśmy rodziną, musimy się chronić bo każdy krok jest zagrożeniem - więc wyjdę sobie cichaczem nikomu nic nie mówiąc.

Najlżejszy hałas wabi potwory - OK, pójdę sobie środkiem ścieżki po suchych liściach i gałęziach zamiast bokiem po mokrej i miękkiej trawie.

Idę na bosaka... więc wybiorę trasę po kamieniach niż obok, bo potem fajnie nogi krwawią.

Widzę wystraszonych i uzbrojonych ludzi - no to najlepiej przebiegnę obok nich chyłkiem w nocy.

Jestem sam i opiekuję się niemowlakiem przez parę godzin - no to sobie połażę po fabryce pełnej żelastwa, dzwoneczków, szkła, blach i trupów, co się może stać... to nic że mam rozwaloną nogę, ucieknę...

Tu nie ma wody - a po chwili ujęcie na kran z ciurkającą wodą i sprawny system gaszenia wodą...

No i eksplodujące żywym ogniem butle z ... powietrzem...

Masz stację nadawczą na wyspie i chcesz powiadomić o swoim istnieniu - oczywiście że lepiej puszczać piosenkę typu "Monika dziewczyna ratownika" niż "jestem na wyspie takiej-a-takiej".

Masz stację nadawczą i jako jedyny wiesz co pokonuje potwory i uratuje ludzi... luzik, mamy czas... napijmy się herbatki...

Uciekając przed potworem najlepiej pamiętać, żeby dać mu fory i nie zamknąć za sobą bramy

A mordercze, tajemnicze i niezniszczalne potwory zabija na śmierć jedna kulka z pistoletu albo porząde machniecie metalowym prętem przez siłacza - czyli nastolatki. A same potwory to chyba jakieś anemiczna są, bo raz rozwalają pazurami żelbet i stal, a potem nie dają rady sobie z parcianą karoserią.

A jak już nic się nie dzieje, to oczywiście najlepszym wyjściem jest sięgnięcie po stare, wyświechtane i sprawdzone tanie numery, czyli jump-scare'y.