Brak scenariuszy w hollywood staje się coraz bardziej widoczna. Kiedyś kilka lat w tył, kto by marzył o ekranizacjach komiksów czy gier komputerowych. Teraz łapią wszystko co im nawinie się pod rękę, wszystko co przypomina choć trochę takie mega hity jak Władca Pierścieni czy Harry Potter. Kręcą remaki starych klasyków, i kolejne części, w niektórych przypadkach są to dobre filmy lecz niestety jest to mniejszość. Film "Ciemność rusza do boju" jest niestety przykładem złego smaku wspomnianych powyższych hitów. Film obejrzałem w całości, gdyż aby podjąć się krytyki lub wychwalania należy zobaczyć cały obraz. Film ten jest jakby zlepieniem dwóch, różnych scenariuszy, taśmą klejącą na kolanie przed studiem filmowym. Pierwszy scenariusz to jakby świąteczny film, który mógłby być całkiem ciekawą pozycją na Święta, i gdyby reżyser powyższego"Dzieła" poszedł w ów kierunku, mógłby zrobić coś bardzo sympatycznego. Drugi scenariusz to film Fantasy, z kompletnie idiotyczną historią, której niestety nie warto przytaczać. Moja opinia o tym filmie jest jednoznaczna, niestety... a wielka szkoda, dzieło pana David'a L. Cunningham'a nie trafi na zaszczytną półkę w moim domu, ani nie trafi ponownie na ekran przed moje oczy.