Jeśli ktoś twierdzi, że kino nie jest sztuką powinien zobaczyć to arcydzieło Paradżanowa.
Genialny etnograficzny rys huculskiego świata, w którym można się zanurzyć i zapomnieć o wszystkim. Nie jest to widokówka ukazująca egzotykę huculszczyzny wykonana ręką zdziwionego turysty lecz żywy obraz obyczajowości przepełniony autentycznymi emocjami i delikatnie naznaczony poezją. Zdjęcia to najwyższa światowa półka (kapelusze z głów przed Jurijem Ilienko), scenografia zniewala dbałością o szczegóły, muzyka rzuca na kolana!
A historia miłości Iwana w tle tego wszystkiego jest pokazana w sposób tak niezwykły, że naprawdę trudno o większe uznanie. ;) 9/10!
Fajnie, że Iwan nie jest ciotą i gdy ginie Mariczka, on nie idzie w jej ślady, tylko dzielnie brnie w swe życie dalej. Owszem. Tylko że z wyjątkiem tego momentu, oraz sceny na wieczerzy wigilijnej, nie poczułem więzi z głównym bohaterem. Najmniejszej. Niestety, film jest niejako biografią Iwana. A brak więzi z nim, pociąga za sobą brak zainteresowania większą częścią filmu. Na szczęście jest to film krótki, na tyle by wytrwać do końca bez problemu.
Czyli: doceniam, nie zachwalam.
Na plus jeszcze zdjęcia. Poziom „Idź i patrz”, czyli niemal najlepsze jakie widziałem. Wyróżnikiem są nietypowe pozycje kamery – najbardziej mi się spodobała scena, gdy Iwan próbuje pogłaskać jelonka: kamera ukrywa się wtedy w wysokiej trawie. Rewelacja.
7/10
Zdjęcia były rzeczywiście niesamowite. Mi natomiast podobała się scena kiedy Czarownik gonił żonę Iwana i te zatrzymania rozmytych twarzy w biegu... no coś cudownego! Oprócz tego ta ciągła zabawa: raz widzimy bohaterów z góry, raz z dołu, raz kamera się przybliża raz oddala, raz kolorowe, raz czerwone, raz czarno-białe - jak sam określiłeś najlepiej, rewelacja poprostu. ;) A "Idź i patrz" nie widziałem - dobre?
Roździał o samotności Iwana jest jak dla mnie jednym z najlepszych motywów jakie widziałem, kamera pokazuje Iwana - jego przemianę i zachowanie, a komentują to ludzie z wioski, których my nie widzimy, ale którzy są w pobliżu i widzą go (bądź plotkują - bo nie wiemy na pewno czy rzeczywiście widzieli go czy nie). Majstersztyk.
Oprócz tego nawiązania do Biblii w najbardziej pogańskich zwyczajach (przykład: płonące drzewo [krzew, czyli symbol gniewu Bożego] podczas czarów Czarownika na żonie Iwana, czy jedzenie jabłka przez Iwana [aluzja do Raju i tego, że takowy się kończy] w czasie gdy wioska robi jakieś obrzędy).
Te i inne smaczki zapewniają filmowi naprawdę niezwykłą magię, a klasa tego filmu jest jak dla mnie nie do podważenia.
Ja film oglądałem jedynie dla tych zdjęć (i pewnie jeszcze raz kiedyś obejrzę właśnie z powodu zdjęć).
Fajnie że sobie pokazują ten Huculski świat, ale mnie to jakoś nie kręci.
O fabule nie ma w zasadzie co pisać, bo taki tam sobie banał. Nie o nią tu przecież chodzi.
Film żadnych emocji u mnie nie wywołał. Najmniejszych.
Jeszcze muzyka była niezła.
6/10
"Film żadnych emocji u mnie nie wywołał. Najmniejszych."
Najwyraźniej zostałeś w całości wykonany z drewna.