Parę razy, np. podczas "lekcji" zapasów, mało się nie popłakałem ze śmiechu. Z dzisiejszego punktu widzenia film może się zdawać łopatologiczny (aczkolwiek nie do przesady) i mało odkrywczy, ale to jedyne minusy. Kolejny rewelacyjny film Capry jaki było mi dane zobaczyć i kolejna świetna rola Lionela Barrymore'a (chyba niedługo otoczę ich obu kultem). Zasłużony Oskar za film roku.
Ja wolę ten film od Arszeniku. Moje ulubione sceny, to te, kiedy Lionel Barrymore się modli przed posiłkiem. Fantastyczne. No i oczywiście scenka, kiedy rodzinka Kirby po raz pierwszy widzi Sycamore'ów.