Do sceny wypadku w lesie nieźle prowadzony. A potem mam wrażenie, że ktoś zadzwonił do scenarzysty w połowie maja i mu powiedział: "Stary scenariusz nie ma być na listopad a na... czerwiec, w lipcu kręcimy..." Stąd taki nagły zjazd w rozgrywaniu tej historii. Aż do finału który pojawia się nagle z słabą myślą końcową.
Przecież scena przy maszynie do rozdrabiania drewna aż krzyczy jak pozbyć się antagonistów... Idealne urządzenie :)
Film widać inspirowany innymi tego typu ostatnio modnymi. Lecz nie wnosi nic odkrywczego. Słaby klon.