Film ma mnóstwo zapożyczeń i niedociągnięć - ale wbrew pozorom ogląda się bardzo ciekawie. Dwoje lokalnych bandziorów na zlecenie lokalnego bossa ma odebrać walizkę z tajemniczą zawartością. Jadą na akcję i rozmawiają o hamburgerach, sprawę komplikują pojawienie się niespodziewanych innych bandziorów a naszych bohaterów kule się nie imają - heh, gdzieś to już widziałem :-)
Mamy więc i "Pulp fiction", mamy tu i "Wściekłe psy", a całość przypomina zamieszanie jak w "Lock, Stock and Two Smoking Barrels". Walizka zmienia zawartość i właściciela, co i rusz pojawia się nowy bandzior a największym problemem jest gdy zaczyna kończyć się amunicja.
Początkowo jest trochę siermniężnie - aktorzy grający martwe osoby widać jak oddychają a uproszczona scenografia kłuje w oczy. Ale wszystko nabiera innych barw jak widz potraktuje to właśnie nie jak kino akcji, ale tarantinowską fantazję. Trup ściele się gęsto, wanna pełna zastrzelonej konkurencji na nikim nie robi wrażenia i pamiętać tylko trzeba, że w Rosjii zwracanie uwagi hałasujacym sąsiadom nie zawsze jest tego warte.
I chyba najfajniejsze - specyficzny humor. Zestawienie ponurego i małomównego siepacza i gadatliwego kumpla, student medycyny uczący się robienia operacji z książki, bezceremonialne głośne rozmowy na środku ulicy o tym kto kogo i kiedy sprzątnął oraz "Można powiesić kurtkę w szafie? Nie polecam...".
Zaskakująco dobre.