Oglądając ten film, zamiast się bać, szeroko się uśmiechałem. Nie żeby film był śmieszny. Czułem się jakbym zamiast wystawy realistycznych obrazów malarskich oglądał komiks. Nawet w momentach w których ścieżka dźwiękowa i montaż mówiły mi że mam się bać, to nie działało.
I właśnie ścieżka dźwiękowa jest tu dla mnie głównym "winowajcą". Od początku mnie jakoś raziła: niedopasowaniem i głośnością. Zamiast angażować mnie bardziej to mnie rozpraszała. Dla mnie dużo lepiej by zadziałała jakaś bardzo minimalistyczna, stonowana, ograniczona do pojedynczych niepokojących nut lub nawet do samych odgłosów otoczenia.
Plus za rolę Goodmana, choć do konstrukcji postaci już bym się też czepiał.
Nawet zepsuli ciekawą scenę z grą w odgadywanie. Fajny pomysł, dobry Goodman a mimo to coś nie działa. Coś - nie wiem - montaż czy słaba gra pozostałych aktorów powoduje że scena nie ma takiej mocy jak powinna mieć. I cały film tak ma.
Słaby triller z karykaturą Sci-Fi w tle.