Dominika Kluźniak miała wtedy 25 lat - nie "dobiegała 30-tki" raczej. Jeśli już, to była dwudziestokilkuletnia.

Zgadzam się w pełni. Tak naprawdę nie wiadomo co chcieli pokazać twórcy tego filmu. Dialogi sztuczne, film niespójny.

A do tego te i tak liche dialogi były ledwo słyszalne. FIlm właśnie sie skończył (TVP 2) i poczułam ulgę. Oglądałam na upartego tylko dlatego, że starałam się coś z niego zrozumieć.

Nie... ja się dalej wypowiadać nawet nie będę. Ile razy próbuję przekonać się do polskich filmów (a przynajmniej dramatów) kończy się jeszcze gorzej. Wyjątkiem jak dotąd jest tylko Sala samobójców a i to bardziej ze względu na samą tematykę, niż realizację.

No właśnie, mam takie same oczucia. A przez słabo słyszalne dialogi, film dużo stracił.

Kluznik miała 25 lat i nie grała 17-latki, to ze w filmie pada zdanie "mam 17 lat" nie oznacza ze jej postac tyle miała, a jedynie tyle za klamała.. Dziewczyna miala na oko 7 letniego syna... Po drugie jesli dla ciebie prawie 200-tysieczne miasto to prowincja, to nie mam wiecej pytan. A po trzecie, gdzie ty tam widziales "filozoufujacy margines"? Spałes na całym filmie czy co? Na kuriozum to zakrawa twoj wpis...

Zanim zaczniesz się wymądrzać, upewnij się, że sam nie przespałeś filmu. Dziewczyna miała 17 lat, a jej wiek był istotny dla fabuły (bo w końcu dała się zrobić na kasę, na każdym kroku podkreśla się to, że jest jeszcze młoda i naiwna). Nie miała syna, tylko młodszego brata. A prowincja to prowincja - ilość mieszkańców nie ma znaczenia. Za słownikiem: "termin używany potocznie, z lekceważeniem, dla obszarów opóźnionych w rozwoju cywilizacyjnym i kulturalnym ze względu na odległość od centrum politycznego, gospodarczego czy kulturalnego".

To był jej syn...

Cytat zaczerpnięty z oficjalnego streszczenia filmu (całość choćby na stronie filmpolski.pl):

"Niestety, ufna i zdeterminowana nastolatka pada ofiarą oszusta, rzekomego organizatora norweskich wyjazdów na zbieranie ziół. Mimo problemów Marta jest pełna optymizmu i wiary w realizację planów. Nie skarży się, nie narzeka, z pokorą znosi swój los, próbując zdobyć 160 dolarów na wpisowe i jeszcze 300 dolarów na wyjazd. Ciągnie wszędzie ze sobą młodszego brata, którym się opiekuje, wyręczając zapracowaną matkę."

A widziałes film? Czy tylko opierasz sie na opisach z netu i hasłach z wikipedii? Litosci...
To ze chłopak jest jej synem, okazuje sie na koncu. Taki twist, wiesz - sprawdz sobie hasło w słowniku (najlepiej jakims papierowym), jesli nie jestes pewny znaczenia tego słowa.

Sprawdziłem. Twist to taniec towarzyski, muzyka do tego tańca lub słoik z hermetycznym zamknięciem. Na końcu filmu żadnej z tych rzeczy nie widziałem.

Słabo - kiepskie poczucie humoru i nieumiejetnosc przyznania sie do błędu. Z mojej strony EOT, bo nie ma juz o czym gadac.

Od początku nie było o czym gadać.

Co do kwestii czy chłopiec był bratem czy jednak synem tej dziewczyny, bym się zastanawiała.
Pod sam koniec filmu Marta zwraca się do niego słowami: "syneczku, oddychaj", co wskazywałoby, że jednak naprawdę był to jej syn, nie znajduję innego powodu dla, którego miałaby się tak do niego zwrócić.