Kolejne potężne rozczarowanie polską produkcją. Podobnie jak "Rysa" - film nieudany, zrealizowany bez pomysłu i bez polotu (a może po prostu bez filmowego rzemiosła). Kanciasta, niewciągająca narracja, chwilami nieczytelna (fragment przedstawiony achronologicznie, czy może dwa razy taka sama scena?). Sztuczne dialogi, mówione w rwany, dziwaczny sposób, co zapewne miało dać efekt naturalności, ale wyszło odwrotnie - pretensjonalnie i żenująco (- Zdjęcie. Yyyyy. Chciałem. Ci zrobić). Jeśli jest pomysł, żeby Jadwiga Jankowska-Cieślak wiarygodnie odtworzyła upośledzoną dykcję po utracie zębów, a przy tym jej kwestię zagłusza jeszcze dźwięk zmywanych naczyń, to ja poproszę do takiego filmu napisy. Tym bardziej, że wyjaśnienie przebiegu akcji w dużej mierze zostało umieszczone właśnie w dialogach. (Coś w tej idei zakłócania musi być, czego nie rozumiem - w "Rysie" jest podobna rzecz, Jankowska-Cieślak rozmawia przez telefon zagłuszana lecącą do wanny wodą).

Akcja przebiega według banalnego, szkolnego pomysłu - bohaterowie potrzebują pewnej kwoty pieniędzy i próbują ją zdobyć. Na co potrzebują? Tu też chyba było niewiele czasu do namysłu - przyjęto rozwiązania niewyszukane, za to jedno - wydumane.

Wielka, wielka szkoda, że ten film nie stał się tym, czym mógł być i czym być może miał być - szokującym obrazem Śląska rozmieniającego się na gadżety, gadżeciki, plastikowe zabawki, pełzające pająki, handel picem, tandetne kariery robione na gnojeniu ludzi. Niestety, kreacja Stroińskiego oraz niezwykły zupełnie motyw górników w reklamie - utonęły w filmowej nieporadności.

Niezwykłe wrażenie robi pojawienie się na ekranie Jana Machulskiego. To postać z innej epoki, innej kultury, ale także z innej kultury filmowej - można nawet wpaść na pomysł, że cała marność filmu jest celowa, aby ten symbol dawnych czasów wypadł odpowiednio kontrastowo.

Daję 3/10, aż tyle, bo mam ciągle przed oczami obraz Jankowskiej-Cieślak z monstrualnym dziobem w reklamówce - tego się nie da zapomnieć.