PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=103185}
5,8 8 551
ocen
5,8 10 1 8551
5,0 4
oceny krytyków
Cold Creek Manor
powrót do forum filmu Cold Creek Manor

Nowy film Figgisa dostarcza kilku cennych lekcji życia.
Po pierwsze: nie należy kupować starego domu. Takie domy mają swoją przeszłość, swoją historię, tajemnice, które lepiej, żeby nie zobaczyły światła dziennego. Kupując taki dom narażamy się na wplątanie w rzeczy, o których nie mamy pojęcia. Stare domy mają swój urok, wydają się niczym raj... zwłaszcza kiedy kupione zostały za bezcen. Raj jednak szybko może zmienić się w piekło, a piękna otoczka ukrywać może zgniłą przeszłość.
Po drugie: nie należy wpuszczać do domu nieznajomych, a w szczególności byłych właścicieli domu. To zawsze przyniesie kłopoty. Dawni mieszkańcy znają przeszłość. Najczęściej są z tą przeszłością nie rozliczeni. W takim przypadku są jak wir wciągający nowych mieszkańców, mających własne nierozwiązane sprawy, w konflikty trwające od pokoleń.
Po trzecie: należy obawiać się ludzi, którzy jako dzieci nie chcieli zabijać owiec zwłaszcza, jeśli jest to mężczyzna. Kiedy do tego dodać dominującego ojca, kłopoty są murowane. Taka osoba ma niestabilną osobowość, kwestionowana jest jego męskość, on sam, a to nakręca spiralę upokorzenia. W którymś momencie ta spirala musi pęknąć. Wtedy lepiej nie być w pobliżu.

Po trzech mocno niezależnych produkcjach, znów obejrzałem film Figgisa zrobiony zgodnie z regułami kina Hollywood. Dostajemy rasowy thriller psychologiczny, zrobiony wręcz podręcznikowo. Mam więc tajemnice przeszłości, niejasne relacje między bohaterami i narastające napięcie. Figgisowi udało się zaangażować znane nazwiska, nawet do ról epizodycznych (jak choćby Plummer). Jednak ja najbardziej jestem zadowolony z Dorffa, którego lubię, a który na wielką karierę liczyć raczej nie może. Stone nieźle radzi sobie jako żona zawrócona znad krawędzi. Quaid jest nieco słabszy.
"Cold Creek Manor" ma atmosferę, ale nie zmienia to faktu, że przez długi czas zdaje się dryfować bez celu. Opowieść toczy się zrywami, wbrew temu co mówi sam reżyser. Przez pierwsze pół godziny Figgisowi w ogóle nie udaje się zainteresować widza (czyli mnie) swoją opowieścią. Potem robi się trochę ciekawiej i dzięki temu udało mi się wytrwać do końca. Słabością filmu jest jego podręcznikowość. Trudno się emocjonować czymś, co jest wytartym standardem, nawet w wykonaniu Figgisa. Dlatego też film mogę uznać jedynie za poprawny. Po Figgisie spodziewałem się jednak trochę więcej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones