Jeżeli ktoś ma dosyć bombardowania ambitnymi obrazami i chciałby przez chwilę się troszkę zrelaksować, odpocząć od wielkiego kina, tylko że nałóg nie pozwala oderwać się od ekranu, to dobrą propozycją wydaje się być Con-Air. Lot Skazańców to wpadająca w pastisz kina akcji całkiem niezła komedyjka sensacyjna. Całkiem niezła, pod warunkiem, że przyjmie się konwencję zaproponowaną przez reżysera i aktorów. Jeżeli potraktować ten film całkiem na poważnie, to można by powiedzieć o nim niewiele dobrego, ale nie o to chodzi. Świetne popisy kaskaderskie, bardzo dobre efekty specjalne, mnóstwo wybuchów, ognia, kurzu, pyłu i krwi, wartka akcja, a to wszystko przeplatane bardzo zabawnymi dialogami (które pod koniec jednak troszeczkę zaczynają wychodzić bokiem). Postaci przerysowane są do granic wytrzymałości, ale dzięki inteligentnym kreacjom, zakrapianym - bardzo mocno (Cage, Buscemi) lub nieco bardziej subtelnie (Cusack, Malkovich) - elementami autoironii, da się wszystko przetrzymać i do tego całkiem nieźle się przy tym bawić.