Historia piękna i ładnie przedstawiona. Jednyne co mi się nie podobało to aktorka, która zagrała główną bohaterkę. Brzydka i bez wyrazu. Nieszczęśnica, która z niczego nie umie się cieszyć. Nawet jak ma powód do radości to dalej wygląda jak zbity pies. Lubie ludzi radosnych i optymistycznych a jak ktoś nie potrafi sie z niczego cieszyć i jest wiecznie zgorzkniały to od razu mnie odpycha od takiej osoby. I dokłądnie takie miałam odczucia jak patrzyłam na tą dziewczynę. Notomiast co do dwóch Panów to: Andrzej -cudowna postawa, chciałabym żeby mnie ktoś tak kochał i zrobił dla mnie tyle dobrego co on dla tej dziewczyny w zasadzie niczego nie oczekując w zamian. A Grzegorz-poprostu egoistyczny bydlak, który myślał, że dziewczyna będzie na niego czekać a on będzie do niej wracał w wolnych chwilach.
Musisz zwrócić uwagę - no właśnie, że aktorka ZAGRAŁA swą rolę, więc musiała się tak zachowywać, bowiem nakazywał tak scenariusz.. Co do reszty, to się zgadzam.
Już nie chodzi nawet o ten jej permanentny marazm, bo to jak najbardziej można zrozumieć. Była chora i sama do końca nie wierzyła, że wyzdrowieje - w takiej sytuacji trudno się śmiać i skakać na jednej nodze. Panicznie bała się, że straci świadomość i "zostanie kaleką jak Małgośka" - jak sama to powiedziała. Miałam jednak wrażenie, że główna bohaterka za bardzo manipulowała emocjonalnie otoczeniem, a przede wszystkim Andrzejem. Momentami postępowała bardzo egoistycznie, a jej próba samobójcza wyglądała jak desperacka chęć zwrócenia na siebie uwagi.
Co do aktorki to rzeczywiście była trochę bezbarwna (choć może tego wymagał scenariusz).
zgadzam sie co do manipulacji emocjonalnej. Aktorka naprawde bez wyrazu, jakos nie przypadła mi do gustu.
Film natomiast bardzo ciekawy i poruszający, Andrzej - cudowny chłopak! Ale patrząc na niego cały czas miałam przed oczami Zośkę, którego zagrał w Akcji pod Arsenałem. ;) nawet podobne są troche te dwie postai do siebie ;) jesli chdzi o empatię i sposób radzenia sobie w trudnych chwilach. Duży plus!