Poszukuje go od jakiegos czasu - bezskutecznie.
Wiem, ze TV Hallmark wyswietlila go w 1999 roku pod tytulem "Katolicy", a na Zachodzie Europy i w USA czeto wystepuje pod nazwa "The Conflict".
Gdzie w Polsce moge go nabyc ? Interesuje mnie wersja DVD, ale w ostatecznosci zadowole sie wersja VHS.
a o czym w ogóle jest ten film konkretnie? domyślam się, że o katolikach i o klerze , ale o czym prawi ten film (że tak to ujmę)? ;)
pozwól że nawiążę do Twojej wypowiedzi (jednej z...):
"zgodzę się, że wiara czyni (w pewnym sensie) cuda, ale niekoniecznie wiara w boga. wystarczy wierzyć w siebie i w drugiego człowieka, w to że ludzie mogą wszystko. a nawet jeśli jest jakaś siła wyższa to już odpowiednie wykorzystanie danej nam szansy i dobre spożytkowanie owoców naszych osiągnięć będzie wystarczającym podziękowaniem. a ogólnie patrząc na to co się wyrabia na świecie i w życiu prywatnym większości ludzi to nie ma za bardzo za co i komu dziękować. ba, nawet żąda się rozpoczęcia jakichś działań widząc tą wszechobecną bierność i znieczulicę. oczywiście rozumiem, że wiara w jakieś bóstwo daje niektórym ludziom więcej nadziei i sił do życia niż cokolwiek innego, ale też nie należy polegać wyłącznie na tym, bo w ostateczności może to dać odwrotny do zamierzonego skutek."
film Katolicy trafia w Twoją wizję wiary, tzn. trafia i ją obala
Kościół bowiem jeśli chce być "dyspozytariuszem wiary", a nie tylko pewną instytucją, nie może odnosić sie do niej wprost, jako do indywidualnego doświadczenia, raz - ze to doświadczenie jest subiektywne (inaczej: nietrwałe), nawet wiara w siebie (jest trwała tylko u typów psychopatycznych)
dwa - Kościół wierzy że wiara jest łaską, więc nie można jej WYPRACOWAĆ
no więc na co stawia Kościół?
na posłuszeństwo przełożonym, nie jest to łatwe do wykonania, co ciekawe - film pokazuje częsty w Kościele problem (doświadczany przez większość świętych; nazywa się to "noc ciemna duszy" i może trwać dziesiątki lat), ale rzadko sie o tym mówi, pisze, pokazuje...
problem ludzi, którzy tracą wiarę, ale pozostają w łonie Kościoła, przechodzą PRAWDZIWĄ PRÓBĘ WIERNOŚCI (bez wiary)
z tego doświadczenia wynika zrozumienie czym jest Kościół jako "dyspozytariusz wiary" - nie masz być silny swoją wiarą! możesz czerpać z tych co byli przed Tobą i są z Tobą
zważywszy że dziś Wszystkich Świętych, opieki WŚ dla Trelle_Morrelle
W filmie występują Trevor Howard, Martin Sheen, Cyril Cusack, Andrew Keir i Michael Gambon. Jednak gra aktorska jest tylko tłem dla skontrastowania przeciwstawnych postaw. Już pierwsze ujęcie wprowadza napięcie, które będzie towarzyszyć widzowi aż do końca.
Na irlandzkim wybrzeżu zakonnicy z położonego na wyspie klasztoru odprawiają tradycyjną, trydencką Mszę św. Widz odbiera scenę jak z czasów prześladowań Cromwella, kiedy katolicy irlandzcy zbierali się w ukrytych miejscach, nocą, na Świętą Liturgię. Przebywający w Rzymie przełożony zakonu, któremu podlega nieposłuszny klasztor, wysyła specjalnego wysłannika dla wprowadzenia posoborowych zmian. Przełożony wyszydza starą Mszę jakby to był przeżytek, nic już dla współczesności nie znaczący anachronizm. Wysłannik, ksiądz grany przez Martina Scheena, dla skontrastowania ze swymi zakonnymi adwersarzami jest ubrany po cywilnemu i wydaje się być człowiekiem całkowicie zeświecczonym. Jest zresztą brany przez ludność za dziennikarza, któremu nie należy pomagać.
Ten film ma już 40 lat. A coraz bardziej aktualny.
Na szczęście jednak coś się zmienia :) Powoli budzi się świadomość.
Można zauważyć proces powrotu do katolickiej wiary, porzucanie modernistycznych kłamstw i judeoprotestanckich orientacji, które od pięćdziesięciu lat zakażają Kościół.
https://verbumcatholicum.com/2017/01/29/diagnozy-bardzo-ostrozne/
pozdrawiam
Na aktualności nie stracił. To prawda. Dzisiejszy tradycjonaliści mogliby się odnaleźć w osobach swoich filmowych pierwowzorów. Bez przerwy akcentują istotę posłuszeństwa i lubią posługiwać się nim jak kijem na katolików, którzy wolą kierować się raczej sumieniem niż odgórnymi nakazami dopóki... sami stwierdzą, że nie chcą się podporządkować przełożonym i jak gdyby nigdy nic wzorem swoich modernistycznych kolegów stwierdzą, że teraz sumienie, a nie papież, będzie im przewodzić. Film to idealna satyra na podwójne standardy ortodoksyjnych katolików i ich już nie tak bardzo ortodoksyjne podejście do spraw posłuszeństwa.